Nasza klasa
W serwisie Chomikuj pl (http://chomikuj.pl/konkurs_literacki/zgloszenia/2) ogłoszono konkurs na opowiadanie.Jeśli komuś z Was się spodobało, proszę o głosy na www.chomikuj.pl
Ciekawość. Chyba tylko ona sprawiła, że
Alina zdecydowała się pójść na to
spotkanie. Teraz żałuje, bo właściwie, po
co jej to?! Wszystko przez ten portal
„nasza klasa”. Niepotrzebnie weszła na tę
stronę, a jak już się zalogowała, okazało
się, że jej była klasa z liceum organizuje
spotkanie i jakoś trudno było odmówić.
Teraz sama nie wie, czemu się zgodziła,
skoro przecież nie była tam z nikim
szczególnie związana. Ot, takie zwyczajne
znajomości klasowe- odpisać zadanie,
poplotkować o nauczycielach, ale nigdy
nawet nie spotykała się z nikim po
lekcjach.
-Chyba po prostu nie byłam lubiana-
rozmyśla- zresztą trudno się dziwić- szara
myszka, potrzebna tylko wtedy, kiedy trzeba
ściągnąć na klasówce (a i to tylko z
matematyki, bo
w innych przedmiotach nie czułam się
pewnie).
Już sobie wyobraża, jak będzie wyglądało to
spotkanie: dziewczyny (a właściwie kobiety
w średnim wieku, jakimi stały się przez te
–dzieścia lat, jakie upłynęły od matury)
wypielęgnowane, szczupłe, w szałowych
ciuchach. Zawsze takie były- elegantki,
nadążające za najnowszymi trendami w
modzie. Taka Gośka na przykład- miała
piękne włosy i zawsze taką mocną trwałą.
Chłopcy oglądali się za tymi jej lokami.
Faceci…pewnie podjadą najnowszymi modelami
samochodów prosto z salonu i będą
opowiadali, jak to dobrze prosperują ich
firmy. Szczególnie zapadł jej w pamięć
Tomek- klasowy prymus, ale też zawadiaka.
Alinie podobała się ta jego trochę butna
pewność siebie i- przyznaje przed samą
sobą- jego dołeczki w policzkach, kiedy się
uśmiechał i niewymuszony wdzięk. Pewnie
teraz mieszka za granicą, tam gdzie można
mieć więcej jachtów (stadnin koni, czy grać
na lepszym polu golfowym), niż tutaj.
-Ech, złośliwa jestem- karci się w
myślach.
Kiedy minie czas wzajemnego oglądania się,
podziwiania figur, tipsów, fryzur,
przechwalania się stanowiskami, domami
(pewnie w bloku to już nikt, oprócz niej
nie mieszka), zacznie się wyciąganie
albumów, oglądanie zdjęć mężów- prezesów
firm, żon- eleganckich businesswoman i
dzieci- tych ósmych cudów świata,
kończących prywatne szkoły. A te wakacje na
Bali, domy z basenami i Bóg wie, co
jeszcze!
A ona? O czym im opowie? Czym się pochwali?
Czym spowoduje zazdrość i wywoła
zainteresowanie? Nawet nie skończyła
studiów. W sumie to zawsze interesowała się
plastyką i chyba nawet miała w tym kierunku
zdolności, ale uznała, że i tak nie
dostanie się na ASP więc wybrała spokojną
pracę w biurze. Wtedy były jeszcze takie
czasy, że mając maturę, łatwo można było
znaleźć zajęcie. Alina dobrze pamięta, jak
po kryjomu rysowała na lekcjach. Wychodziły
jej nawet całkiem udane karykatury, ale
kiedy mama, na wiadomość o tym, że może
spróbowałaby jednak zdawać na Akademię
stwierdziła: „tym na chleb nie zarobisz” –
łatwo zrezygnowała z marzeń. W życiu
prywatnym też niczego nie osiągnęła, no
chyba, żeby do sukcesów zaliczyć byłego
męża, którego zapewnienia o „wiecznej”
miłości okazały się raczej „wietrzne” i jak
tylko ciepły, wiosenny wiaterek przywiał mu
uroczą koleżankę z pracy, natychmiast do
niej odfrunął.
- Ach, zapomniałabym jeszcze o moim
wspaniałym „apartamencie”, na który
składają się dwa pokoje w bloku, którego
główne wyposażenie stanowią książki. No
naprawdę, to bez sensu- myśli i rozważa
zawrócenie z drogi na spotkanie.
A jednak nie. Trochę wbrew sobie,
kontynuuje drogę omijając przy tym kałuże
pozostawione przez roztapiający się, lutowy
śnieg.
- Ala, super, że jesteś!- od razu w szatni
wpada na…właśnie, kto to jest?? Nie może
sobie przypomnieć, jak ma na imię ta
„dziewczyna”.
- O Jola, Ala, witajcie dziewczyny- za
plecami kobiet rozlega się tubalny głos,
który Alina poznałaby chyba nawet za 100
lat. Tomek. Teraz już przynajmniej wie, że
korpulentna kobieta, stojąca obok, ubrana w
stonowany beż kostiumu to dawna hippiska,
niegdysiejsza wielbicielka powłóczystych
szat i zagorzała wegetarianka. Odwraca się
za siebie i staje twarzą w twarz z Tomkiem.
Ma tylko nadzieję, że po tylu latach
przestała już się rumienić. Jak wtedy-
wysoki, szczupły, gładko ogolony. Tylko
zakola i delikatne zmarszczki wokół oczu
dowodzą, że upływ czasu dotyczy także jego.
Uśmiechają się do siebie i pora ruszać na
salę. Towarzystwo powoli zaczyna się
schodzić. Alina rozpoznaje większość osób,
a niektóre o dziwo, wita nawet z niekłamaną
radością. Nie wie, czy sprawił to czas,
który powoduje, że na przeszłość patrzymy
łaskawszym okiem, ale „jej klasa” zdaje się
pamiętać ją jako sympatyczną dziewczynę.
Wszyscy są bardzo serdeczni.
Alina obawia się jednak tego, co
nieuchronnie nastąpi- licytacji: kto, co,
ile…Kto zdobył lepsze stanowisko, a kto
bogato wyszedł za mąż, czyje dzieci uczą
się w szkole, do której chodzi „córka
iksa”, kto spędził wakacje w dalszym
zakątku świata. Alina czytała, że tak to
właśnie wygląda na spotkaniach klasowych po
latach.
Rozmowa toczy się dalej, wspomnienia płyną
wartką rzeką. Zabawne zdarzenia, wagary,
szkolne miłości. Ala pamięta niektóre z
tych wydarzeń, chociaż większości z nich
była tylko bierną obserwatorką, tłem gry,
która rozgrywała się na szkolnej scenie.
- A pamiętacie, jaki numer wywinęliśmy
„Szaremu” z gegry?! A jak Jacek udawał
niemowę i wszystko wyszło na jaw?! A jak
zwialiśmy z lekcji z „Chemicą” i potem była
afera?!
Na stołach lądują albumy ze zdjęciami z
tamtych lat. Wśród nich jakieś liściki,
zachowane na pamiątkę obrazki, czyjeś
świadectwo, tarcza szkolna. Ze stosu tych
cennych „niepotrzebnych” rzeczy ktoś
wyciąga znajomy rysunek- karykaturę
wychowawcy narysowaną ołówkiem przez Alinę.
Kobieta nie ma pojęcia, jak szkic dostał
się w czyjeś ręce i przetrwał do dziś? Ktoś
unosi go w górę i już wszyscy śmieją się z
podobieństwa do „Starego”, podziwiają
precyzję, z jaką autor oddał szczegóły-
ledwo zauważalny wąsik, małe znamię na
policzku.
- Ala, ty to masz talent. Nawet nie masz
pojęcia, jak ja ci kiedyś tego
zazdrościłam- uśmiecha się Marzena.
- No, tego i prostych włosów- dorzuca
Gośka. –Te moje kręcone doprowadzały mnie
do szału.
Alina cieszy się z komplementów, jakie
usłyszała pod swoim adresem, ale też jest
bardzo zaskoczona tym, że ktoś w ogóle
zwracał na nią w tamtych czasach uwagę.
Następuje kolej na zajęcie się aktualnym
życiem- wyciąganie albumów, opowieści,
wymiana poglądów. Siedząca obok Beata
podsuwa jej do obejrzenia kilka zdjęć. Ku
zdziwieniu Aliny, nie przedstawiają one
bajecznych widoków zagranicznych plaż, czy
najnowszego modelu mercedesa. Na fotkach
widać uśmiechnięte twarze dzieciaków
Beaty.
- W tym sklepie, w którym sprzedaję to
dosłownie wyzysk jakiś, po 12 godzin musimy
tyrać- skarży się kobieta. – Ledwie zdążę z
dziećmi zamienić dwa słowa, a już dzień się
kończy, ale co poradzisz- żyć z czegoś
trzeba i kredyt spłacić.
Alina stara się nie okazać zdziwienia-
Beata zawsze była w czołówce uczniów,
zdolna i pracowita, wydawało się, że dużo
osiągnie. Ta, jakby czytając w jej myślach,
pochyla się i szepce:
- Powiem ci jak było, bo zawsze jakoś tak
wzbudzałaś we mnie zaufanie. Nie wyszło mi
w życiu tak, jak chciałam. Na drugim roku
musiałam zrezygnować z polonistyki, wiesz-
urodziła się Patrycja i ciężko byłoby
pogodzić pieluchy z Witkacym, chociaż on
też miał nieźle pod górkę- uśmiecha się
Beata.
Alina nie może się nadziwić i nie chodzi o
to, że Beata pracuje w sklepie, ale o
stwierdzenie, że ona, Alina mogła wzbudzić
w kimś zaufanie. Ona, taka niepozorna
dziewczyna, jaką była.
Dolatują ją kolejne strzępki rozmów. O
dziwo- nikt się nie chwali, nikt nie
zadziera nosa. Wojtek- największy
imprezowicz, opowiada o rodzinie i
wspólnych z nią wędrówkach po Bieszczadach.
Karina- niegdysiejsza miss klasy, u której
wciąż widać dawne oznaki urody, zwierza
się, jak żyje jej się na podlubelskiej wsi,
dokąd wyprowadzili się z mężem. Andrzej,
zwany „szybkim” z powodu tego, że prawie
zawsze zwyciężał w biegach, organizowanych
przez szkołę, opowiada jak walczył z ciężką
chorobą.
Atmosfera rozluźnia się, ludzie szukają
tych, z którymi byli zaprzyjaźnieni,
przesiadają się tak, że w pewnym momencie
po obydwu stronach Aliny pozostają puste
miejsca. Rozważa, czy może wyjść „po
angielsku”, skoro zaspokoiła już ciekawość
zobaczenia swojej klasy po latach i nawet
nie musiała zbyt dużo opowiadać o sobie.
- Alu, jak dobrze, że przyszłaś- ktoś
przysiada na krześle obok Aliny.
Tomek. Chłopak, przy którym nawet stanąć
nie potrafiła, żeby się nie zaczerwienić.
Obiekt jej głęboko skrywanych westchnień.
Tylko co on robi przy niej? Co chce
powiedzieć takiej szarej myszce, jaką jest
i zawsze była Alina? Czyżby kpił sobie z
tym, jak to cieszy się, że ją widzi?
- Hmm, miłe spotkanie- Alina zaczyna
rozmowę w najgorszy z możliwych sposobów,
po czym pada standardowe pytanie: - Co tam
u ciebie?
Tomek, wbrew wyobrażeniom Aliny, nie został
kimś znanym, politykiem, czy naukowcem.
Jest nauczycielem w gimnazjum. Mieszka na
jednym z osiedli z żoną i synem. Czyli-
całkowicie zwyczajny facet w średnim
wieku.
- A jak tobie poukładało się życie?- to
było nieuchronne pytanie i Alina musi
opowiedzieć o nieciekawej pracy
urzędniczki, o małym mieszkanku w bloku, a
ośmielona przyjemną, niemalże intymną
atmosferą, jaka się między nimi wytworzyła-
wspomina o nieudanym małżeństwie i cichej
samotności.
- Zawsze byłaś taka niedostępna, zamknięta,
wyobrażałem sobie, że trochę gardzisz nami,
całą klasą. Słowa mężczyzny sprawiają, że
Alina otwiera szeroko oczy ze zdumienia.
- O niej tak myśleli? Przecież było
zupełnie inaczej- to ona wyobrażała sobie,
że nikt nie potrzebuje towarzystwa takiej
zwyczajnej, nieciekawej dziewczyny z
mnóstwem kompleksów, która zamiast
błyskotliwego żartu może zaprezentować
jedynie zażenowaną minę godną pensjonarki.
Ona- dziewczyna, która zamiast słów,
porozumiewa się z resztą świata
narysowanymi przez siebie obrazkami.
- Nieraz chciałem zagadać do ciebie, ale
jakoś nie miałem odwagi. Tego już
kompletnie się nie spodziewała i teraz nie
wie, co odpowiedzieć. Uśmiechem pokrywa
skrępowanie i zadowolenie.
Rozmowa trwa, nawiązuje się dyskusja i w
pewnym momencie Alina uświadamia sobie, że
może być szczera, że może powiedzieć, co w
danej chwili myśli i czuje, nawet jeśli
ryzykuje- odkrycie siebie, może zdziwienie
drugiej osoby, może nawet zranienie…Czuje,
że więcej zyska, niż straci.
- Wiesz, cieszę się, że mi to mówisz. Z
początku nie miałam ochoty tu się pojawiać,
myślałam, że wszystko będzie inaczej, nie
tak fajnie, a jest…dużo lepiej, po prostu
na luzie i sympatycznie. Dowiedziałam się,
że inni, to znaczy wy- moja klasa
spostrzegaliście mnie nie tak, jak
myślałam, nie jako klasową niezdarę i
przeszkodę, ale kogoś wartościowego, tylko
że ja nie potrafiłam tego dostrzec. Miałam
za mało wiary, żeby walczyć o siebie i
bycie w grupie. Po tym spotkaniu
uwierzyłam, że jeszcze mogę coś w sobie
zmienić, na początek może pokonać
nieśmiałość, wyjść do ludzi, a potem, kto
wie- poszukać innej pracy, pokazać komuś
kto się na tym zna, moje szkice. Może mi
się uda, może nie, ale jedno wiem na pewno-
spróbuję. A na początek, może…zaproponuję
wszystkim kolejne spotkanie. Niedaleko mnie
jest fajny klub. Zorganizujemy salę, będzie
można potańczyć- Alina kończy długą, jak na
nią wypowiedź i już zastanawia się, co
przyniesie jej ta „nowa” przyszłość.
Komentarze (7)
już bardziej szarą myszą niż ja to chyba nie dało się
być:)
a naszą klasę nikt nie zaprasza, mija dzieści-lat i
nic, może z mojego powodu?-bo mam już mało włosów,
dużo lat i jeszcze więcej do opowiadania-ale
przyrzekam będę się streszczał
Bardzo ciekawie napisane. Popłynęłam tekstem. Miłego
wieczoru.
Ciekawe opowiadanie, na miarę dzisiejszych czasów.
Pozdrawiam
Fajne opowiadanie. Życzę wygranej :)
Lubię szare myszki ;)
dziękuję:)
bardzo mi się spodobało, odnalazłam tu wiele siebie:)
powodzenia w konkursie! pozdrawiam