Nasze dziecię
Synowi
Cóż za radość niesłychana już od rana,
co się stało?przecież dziecię
przyjechało!
I nie do wiary, syn przestał palić, chwała
Mu za to i cześć, bo to dla nas bardzo
dobra wieść.
Ale co to,nie wierzę własnym oczom, znowu
palenie rozpoczął?
Już dymek nad główką dziecięcia swą
zdradziecką woń roztacza, a mama cichutko
się pieni i krztusi i dusi- ale synek
zapalić musi!!!
Uwagi na temat nic zmienić nie mogą, bo
dziecię widzi dymek na różowo. Bardzo lubi
kolory tęczy, może to Go kiedyś zmęczy.
Obejrzy się kusy jak mu ogona nie stanie,
dopiero się wtedy zacznie plucie i
pochrząkiwanie.
Teraz dymek rozumkiem dziecięcia
kieruje,
bo w obłokach dymu syn się dobrze czuje.
Co tam gadanie mamusi-synek palić musi.
W dymie wspaniała biesiada, dobrze się
siedzi,
dobrze się gada, inaczej smakuje wódka i
śledzik,
a bez dymku długo się nie posiedzi.
Morał z tego taki: palta chłopaki,
palta dymiarze dopiero się potem wszystko
okaże,
a mamusia niechaj pilnuje swego tatusia.
Na cześć mojego dymiącego dziecięcia. Jadwiga Adamczyk
Komentarze (1)
Rymy trochę zbyt dokładnie, żeby nie powiedzieć
częstochowskie, ale bardzo pasują do tego typu
wierszy, wesoła bajka z morałem - zgodzę się, że
palacze są niezwykle męczący i niestety
niereformowalni ;]