Natłok myśli
Najwieksze marzenia w takich chwilach...
Isc przed siebie nie zwazajac na nic.
Dotknac ognia i sie sparzyc.
Skoczyc z drapacza chmur noca i liczyc w
locie ostatnie gwiazdy.
Lezec cala wiecznosc i marzyc.
Plynac i zostac pochlonieta przed wode.
Plakac, az uslyszy sie wlasny krzyk, ktory
tyle w gardle tkwil.
Kaszlec, az wypluje sie serce-Bo przez nie
cierpi sie polowe zycia.
Miec caly swiat w swojej rece.
Krzyczec do ostatku sil.
Uleciec ponad wszystko i byc z Toba, kolo
Twego serca blisko.
Pogadac szczerze z Bogiem, posmiac z
diablem.
Wejsc w labirynt, zgubic sie, byc
zopomniana, lecz za tulaczke dostac
nagrone-szczescie.
Zbudowac a potem zburzyc dom-przeciez nic
nie trwa wiecznie.
Wtulić sie i czuc sie bezpiecznie
Wsiasc w samochod nie wiedzac do kad sie
jedzie i wsluchac sie w ostatnia piosenke
dla urozmaicenia chwili, zeby bylo
smiesznie.
Smiac sie tak, zeby uslyszal caly
swiat..gdyz mam tyle sil.
Zamrozic by zostawic, rozpalic i byc
rozpalona tak, zeby zostal tylko pył.
Chce sie bawic, biegac na lące...chodzic
sciezkami lasu...potem wszystko spalic, by
zatrzec slady.
Iśc....
Nie doznac zdrady.
Plakac w Twoje ramie nie wstydzac sie
potoku lez.
Sluchac godzinami szumu fal, placzu mew.
Wezwac Posejdona i zalac caly swiat.
Zobaczyc co oznacza zycie zza krat.
Byc przez jeden dzien wichura, potem
sloncem i ogrzewac-czujesz cieplo?
Powiedziec zyciu szach-mat...
Wspierac niebo, zniszczyc pieklo.
Chciala bym setki razy robic to czego nie
moge i setki razy widziec swoja
smierc...
Teraz nic nie zrobie bo spadam...
Gdzies daleko, zeby zapomniec...i nie waz
sie podnosic gdy widzisz, ze upadam..
Zawsze wstane!
Komentarze (1)
natłok myśli...to po prostu woła Życie...takie,jakie
powinno być...pełne wrażeń,emocji...przeżyte a nie
przespane