Nic
z zakrwawionych palców
wystukam sobie życie
obgryzę do kości swój los
i zacznę skamleć o więcej
jak pies ze schroniska
pochłonę to mięso
i udławię się nim aż po gardło
jak większośc ludzi
nie rozumiem
nie...
nie wiem
nie znam już siebie
choć ręka ciągle ta sama
płonie żywym ogniem
przypiekam ją piórem
wiecznie
pisząc swoje utracone wspomnienia
wyłuskując z nich największe ziarnka
goryczy
moje dzieła
wielkie utwory
wielka poezja
ha ha...
nie ma!
nie ma już nic z niej
a wszyscy i tak się cieszą
życiem?
czy sobą?
swoim ubraniem?
czy mną?
nie... nie mną
załzawionymi oczami napiszę ostatnią
kropkę
w tym bezradnym wykrzyknieniu
a duchu! natchnij mnie!
bo umieram z tęsknoty
za światem w pełni blasku
milczy...
porywam kartki
porywam ciało
drę je na kawałki
pazurami lwa
kłami tygrysa
rozszarpuję siebie po kolei
aż nie zostanie
nic
ze mnie
nic

IsisLouise

Komentarze (3)
Bardzo wzruszający, porywający, smutny...
wiersz robi wrażenie ... świetny :)
tyle bólu i goryczy.....wiersz,który krzyczy...
niesamowite wrażenie hm podoba mi się...