I nie było już niczego
Wiersz zacząłem o miłości,
namiętnością wersy gnały.
Ale z jakiejś złośliwości,
słowa wnet się poplątały.
I nie było już niczego,
co by mogło dać nadzieję.
Pojawiło się coś złego,
a to zawsze w nas istnieje.
Jeszcze uczuć trochę miałem,
rozpisałem je na strony.
Lecz utrzymać nie zdołałem,
życia smutkiem rozżalony.
I nie było już niczego,
co by mogło dać otuchę.
Pojawiło się moc złego,
byle w nas oddalić skruchę.
Próbowałem sił ostatkiem,
uratować choć marzenie.
Ale słowa, dotąd gładkie,
były prawdy zaprzeczeniem.
I nie było już niczego,
tylko głowa pełna złości.
Ani życia spokojnego,
ani wiersza o miłości...
Komentarze (5)
piekny
To tak Tadziu często Cię dotyka? Napisane super, ale
jeśli chodzi o przekaz to może egzorcystę wezwać?
Pozdrawiam z plusem i uśmiechem:))))))
Świetnie napisane, szkoda tylko, że smutno, ale
najważniejsze, że wiersz jednak powstał. Pozdrawiam
super napisane!
Wielka szkoda...:(
Pozdrawiam