nie lękajmy się miłości
słońce świeci tak wysoko
okrywa wilgotne źdźbło trawy
tworzy pelerynę
wysysając ostatnie resztki brylantowego
życia
nie na zielonej łące kryje się jego
miłość
po woli
gdy uciekając przed księżycem
nastaje świetlisty mrok
słońce oddaje odrobinę ciepła
pragnie tej miłości
a jednak skrywa się daleko
płynie na drugi koniec świata
ziemska satelita biegnie ile sił
wiat z pomocą nadchodzi
popycha ich ku sobie
jednak
gdy są już tak blisko
a jednocześnie tak daleko
skrywają zawstydzone twarze
kochają obydwoje
lecz nieme krzyki nie docierają
płoną nienawiścią
że jedno drugiego dosięgnąć nie może
we wszechświecie jest kraina
to tam umarłe dusze błądzą
szukają drugiej połowy
cierpiąc z własnej głupoty
nie lękajmy się miłości
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.