Nie ma nic...
Gdzieś w oddali,za horyzontu liniami,
nad brzegiem morza słońce mnie pali.
Boże,powiedz,którą wybrać drogę?
Boże! przecież ciebie nie ma,
nigdy cię nie było.
Na potrzebę wyobrażeń ludzkie kłamstwo cie
stworzyło.
A ja tak bym chciała ciągle wierzyć.
Mieć do kogo wołać w nocy,
gdy sen zły za mną kroczy.
...
Szukając cienia przeszłych dni,
tak bardzo chce wierzyć,że znajdę Cię,
w otchłani teraźniejszości,
czy w niedającej znaku przyszłości.
Tak chcę znaleźć Cię,
bo nic nie wart ze mnie człowiek,
który potrzebuje Boga w głowie.
Który potzebuję bezsensownej wiary,
by przez życie nie zostać pokonanym
Komentarze (6)
Łał!!!!!wyraziłaś to czego ja nie potrafiłem....gdy
mija chwila zwątpienia i przechodzi się bardziej
na"nie ma nic".świetny wiersz.pomimo smutku i
"rozstania"...nadal jestem pod jego wrażeniem....
ujęty pięknie mój własny stosunek do Boga i wiary z
tym że ja już całkiem ją chyba utraciłem... boli że
większość tego narodu myśli całkiem inaczej i dlatego
religia w Polsce jest taka pop***
Wiara daje człowiekowi cel do życia. Nie trzeba tu
wiele pisać wiersz mówi sam za siebie, pięknie "+"
pozdrawiam
''...Który potrzebuje *:) bezsensownej wiary,by przez
życie nie zostać pokonanym''.Wiara nie jest
bezsensowna!Jeśli ratuje życie...
Wiersz z przesłaniem. Ciekawy. Bardzo ładne
przeno.śnie i ten fragment..."bo nic nie wart ze mnie
człowiek,
który potrzebuje Boga w głowie.
Który potzebuję bezsensownej wiary,
by przez życie nie zostać pokonanym"
Wiersz przemyślany, ambitny. Zachwycił mnie.
Pozdrawiam z plusikiem
Po pierwsze nie oglądaj za siebie lecz wypatruj
słońca. Po drugie ciesz sie chwilą i syć jej
brzmieniem, połykaj jak esencje, gryź jak twardy
orzech, bo wewnątrz jest to ziarenko, które
poszukujesz.