Nie skarż się...
Skarżyła się pewna mężatka swojej
koleżance...
Że cudów nie dokona jej mąż na tyłach, na
flance,
Że zbyt mało cztery woły, by mieć korzyść z
niego
No i po co te pierdoły?!- Ot, co wyszło z
tego...?
Koleżanka koleżance, zawsze pomóc
skora...
Pewnego razu po szklance-a miała dyplom
doktora
Wzięła się za pacjenta...poważnie,
sumiennie-
Już trzy lata jak go bada... czule i
namiętnie.
Mąż zostawił żonkę, dość miał jej sarkazmu
(Ponoć koleżanka...doznaje orgazmów...?)
Żonka płacze w poduszeczki...-smutno jej i
tyle,
Lepiej z Jaśkiem, niż z jaśkami, nocą
spędzać chwile.
Pięknych prezentów od Mikołaja oraz szczęśliwych chwil, życzy Jan- rubin
Komentarze (3)
dobrze. I tyle
1 Po prostu- dobrze.
Świetne i z doskonałym humorem. ;) Pozdrawiam
Morał jak się patrzy;)...idę się pośmiać tuląc do
jasia;D