* * * (Nie znalazłem tych konwalii)
Nie znalazłem tych konwalii
Ani tego pola,
Gdzieśmy kwiaty te zrywali
I wieńczyli czoła.
Kwiaty zwiędły i zmarniały.
Porósł las polanę.
Teraz śnieg jedynie biały
Wraca moją pamięć.
Chociaż dzień był ciepły wtedy,
Złoto z chmur kapało...
Przez to pytam się niekiedy:
Stało się? Nie stało?
Czułem dłonie twe w mych dłoniach,
Smak twój na mych wargach,
Jasność dnia i wiatr co konał,
Gdy nam włosy targał.
To tak wiele, to tak drogie,
Gdy się już nie stanie.
Bardziej jeśli tylko w głowie
Miało swe mieszkanie.
I konwalie mniej się liczą,
Pola mniej i wianki
Niż ta pogoń za obliczem
Z marzeń mych kochanki.
Komentarze (1)
Nie potrzebnie strosujesz uzupelniacze bez nich
nabralby wiersz lepszego przekazu:)) ale ogolnie
bardzo na tak:)