Niebo
zapłonęło morzem
tysiąclicznych skarg do Boga
o czekanie na miłość
o nieczułość dotyków
o karę zbyt okrutną
kipiało krwią namiętnej tęsknoty
zagubionej gdzieś pośród dni
i słów zrozumianych ale nie-chcianych
przestwór wypełniony goryczą
co dzień inny
co dzień nie-odkryty
patrzący swym okiem wszystkich kolorów
promieniami słońca przyobleczony
i berłem znikającym co jakiś czas
autor
vera_icone
Dodano: 2007-02-25 13:36:37
Ten wiersz przeczytano 536 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.