Nieoczyszczeni
Pokazali mu drogę, która wiodła w dół,
a słowo powiedziane było jak kamień.
Nad jego głową brzęczały srebrniki.
Pośród kłamstw, iluzji i wrednych
bełkotów
nie otworzył należnych mu pięciu
zmysłów.
Protestem było zachowanie miary,
ale zwyczajna przyzwoitość zginęła.
Za każdą duszę sowicie płacono.
Udając pobratymstwo, był wybranym.
Obojętny na płacz, krzywdę i urągania,
zaślepiony nie czuje żadnej winy.
Spełnił to do czego został wezwany.
Stał się spadkiem swego samouwielbienia,
dręczony przez oczyszczające ziemskie
płomienie.
Komentarze (27)
Wszystkim miłym gościom dziękuję.
Lepiej gdy słowa są jak ogień i czyszczą :)
Pozdrawiam zadumana.
No cóż? Znam pewnego, takiego właśnie polityka.
Mogę mu tylko współczuć.
Fajny wiersz. Pozdrawiam. Miłej niedzieli :)
Srebrników w zaświaty nie zabierze a ile krzywd
zostawił wokół...
pozdrawiam
Ciekawie ujęte społeczeństwo. Kumoterstwo,
łapówkarstwo i zależności rodzinne - to się liczy.
Pozdrawiam.
Krzysiu tak, tacy ludzie wierzą tylko w siłę
pieniądza, innej wiary nie uznają.
Bordo
Myślałam tak; Jeśli samouwielbienie zniknie, to
zostawi człowieka tak nawykłego do egoizmu, że tym
samym staje się spadkiem, tej paskudnej cechy.
Witaj Eluś:)
Przychodzi mi tu na myśl tematyka wiary ale:)
Pozdrawiam serdecznie:)
trudny wiersz, ale lubię takie, nad którymi trzeba
trochę popracować, np wers:
"Stał się spadkiem swego samouwielbienia"
uśmiechniętej niedzieli :)
Narcyz pospolity
Pani L. Dziękuję ci za wyjaśnienie, jak to rozumiesz:)
Wiersz jak trąba jerychońska.
miłość wszystko zwycięży ...
No i bardzo ciekawie to nam przedstawiłaś, :)
Refleksyjnie, jednoznacznie, a przecież życie z swymi
pokusami jest niezgłębione ni nieogarnione w nim
człowiek...
Pozdrawiam :)