Nieodgadniona
Prawie wcale się nie znamy,
choć nieobca jesteś mi,
bo gdy razem się spotkamy,
inne wciąż otwierasz drzwi.
Wpuszczasz mnie do serca komnat,
których masz tysiące tam,
a ich liczba przeogromna
sprawia, że zostaję sam.
Ty, choć jesteś bardzo blisko,
w zakamarkach skrywasz się
i przerasta mnie to wszystko,
bo wciąż inną widzę Cię.
Kiedy pragniesz zostać sama,
lodem mrozisz cały świat;
a gdy pęka w Tobie tama,
to rozkwitasz niczym kwiat.
Czasem jesteś tajemnicza,
troszkę jakbyś była zła –
nie wyczytam nic z oblicza,
które chmurna skrywa mgła.
Kiedy indziej mam wrażenie,
że iskierki w oczach masz,
gdy zalotne Twe spojrzenie,
rozpromienia piękną twarz.
Potem nagle jest przemiana:
z ognia na milczący głaz
i już jesteś nie ta sama,
gdy Łoś sądził, że Cię zna.
Ale taką Ciebie lubię
i chcę dać się poznać Ci,
lecz się czasem w Tobie gubię,
wtedy proszę: pomóż mi!
Bo ja wciąż cierpliwie szukam
tych właściwych Twoich drzwi;
gdy je znajdę i zapukam,
wierzę, że mi je otworzysz Ty.
Ty zaś – twierdza niezdobyta,
póty będziesz dumnie stać,
aż Cię w końcu Łoś zapyta
co mu sama zechcesz dać...?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.