Niepokoje serc gorących
Zmierzchającym słońcem przeszyta
opadła, łza z bladej twarzy ściany
połamana smutkiem ta młoda dziewczyna
szuka gorączkowo gdzie jej ukochany.
nigdy jeszcze wszakże ni minutu jednej
nie pozwolił czekać na się biednej
swej wybrance, światu swemu
jak sam mawiał
czy oby kto przekleństwa na niego nie
nawiał.
Bowiem w świecie ogrom zawiści się mości
by kłód nawrzucać pod nogi miłści
między kochankami porozciągać bariery
podłości.
Na kołowrotek rozumu myśli nici
nawija jej szatan, jej lękiem się syci
z każdą dodatkową minutą spóźnienia
czarne sadzi ziarna co wywołują drżenia.
Oby gdy szedł do niej piękny, wieczorem i
lasem
zbóje jakie okrutne nie targły się
czasem
czy jakiś jej wielbiciel w amoku
zazdrości
co zgrabną, młodą kibić oczami oplatał
nie rzucił się na niewinnego, połamał mu
kości
a czaszke srebrnym ostrzem topora
rozpłatał.
Łzy ociera młódka i weseli oczy
bo zbliża się już z wolna cudny ukochany
lecz chociaż się zbliża to i na bok
zboczy
spóźnił się dlatego, że wracał pijany.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.