Niepoprawny
Niepoprawny, czyli na łonie natury
Ach jak mnie ciągnie do wód, gór i
lasów,
Żeby odpocząć od miejskich hałasów,
Żeby w drzew szumie na polanie leżeć
I się dotleniać w uroczym plenerze!
W końcu przyjeżdżam. Na przykład nad
Wdzydze.
Zaraz pół Polski wokół siebie widzę
I słyszę klakson. To wyje pan Mirek,
Bo ktoś zastawił jego mazdę TIRem.
Szybko unoszę umęczoną głowę
Hen na najdalsze pole namiotowe.
Tu aut nie słychać, ale z innej beczki:
Uszy katują „Majteczki w kropeczki”.
Wyje odtwarzacz, a pan Henio z Zochą
Wtórują jemu „Ho ho ho ho ho ho”
Na wspólnym stole stoi niedopita
Butla z nektarem z krajowego żyta.
Nie mam zamiaru tych wokaliz słyszeć.
Nad wodę schodzę, by odnaleźć ciszę,
Lecz ledwo siadam na pomoście nowym,
Słyszę regaty łodzi motorowych.
Diabli przygnali też na pomost panią,
Co z całej siły wrzeszczy, by pan
Franio,
Który z motoru wyciem gna ku mecie,
Spojrzał na kostium kupiony w markecie.
Może bym w lesie znalazł spokój miły?
Gdzie tam! Wszak w lesie grzyby się
zjawiły
I na kilometr słychać pana Rysia:
„Patrz Hanka, jak to wysypało dzisiaj!”
Wracam z wycieczki myśląc, że nareszcie
Mam szansę ciszę odnaleźć gdzieś w
mieście...
* * *
A potem mija parę dni, po których
Znowu wyruszam na łono natury.
Komentarze (18)
i tak się odbijamy od łona do ściany... Ja lubię ciszę
we własnym mieszkaniu i bardzo ją cenię (kiedy
wnuczków nie ma)
Naturysta nałogowy!
mój głos i szacun jest twój
Kiedyś, gdy byłam w Jarosławcu- od godzin
popołudniowych do wczesnoporannych- disco- polo na
całą parę.
Jakby ktoś obuchem w głowę- takie miało się wrażenie-
ten rytm wybijany.
Ale morze nadal kocham.