Niepowtarzalny
Mrok zgliszcza szary świat
Ludzie ukryci miedzy ruinami
Ja gdzieś miedzy nimi latam
Próbując przed czymś ratować
Rusztowanie podtrzymuje ścianę
Ślady łap odciśnięte w betonie
Z nieba sypiące białe okruszki
W dwudziestopięcio stopniowym upale
Pole rzepaku po horyzont
Jak fioletowa lawenda we Francji
Suche powietrze zrywa dmuchawce
Swym poziomym podłużnym ruchem
Muzyka krzykliwa jak ulica
Która to wysoko to nisko
Wtajemniczeni dopatrują się
W niej czegoś ulotnego
Powrót do francuskiego kina
Mającego w sobie więcej poezji
Niż ten pusty wiersz
Przecież gram w nim główną rolę
Nocny chłód na spacerze
Do "tam" i do "powrotem"
Znowu zostaje sama…
i cicha
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.