NieWidzialni
Błąkają się wśród tłumu obcych
ludzi.
Szukają schronienia.
Przechodzą przez aleje, korytarze.
Niby obcy, tacy mali,
że aż niewidzialni.
Nikt nie słyszy już tych wołań,
nikt nie słyszy krzyków, westchnień.
Tacy mali,
niewidzialni,
są samotni, są zbyt obcy.
Czy to żal? Płacz? Tęsknota?
Czy to ból ukryty tak?
Tak somotni stoją w bramie,
w bramie życia...
płaczu czas...
Pozostaną tak samotni?
Kilka osób wspomni skromnie.
Niewidzialni-zapomnieli,
cisza, ciemność,
noc już śpi...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.