Niewinni
Gdy się dziecko rodzi,
Gwiazdka na niebie wschodzi
Bo jest to cud ogromny,
A ten mały człowiek do wielkich czynów
zdolny,
Jednak nie zawsze dane
rozwinąc jest skrzydła,
Często są one przycinane
i ogromem trosk przeładowane...
Gdy niewinne maleństwo,
z rąk rodzica ginie...
Gdy tata lub mama
mając dośc dzieciny
bierze malucha i podcina mu żyły,
Gdy konkubent z mama
do domu wraca,
a dziecko z głodu się przewraca,
Gdy mama zamiast popielniczki
do gaszenia papierosa
używa raczki dziewczynki
Gdy tata z kolega do domu wracają
i dziecko do sklepu po wódkę wysyłają,
Gdy jednemu z drugim brakuje rozrywki,
To na dziecku odgrywa swe smutki...
Skąd się biora tacy ludzie,
Czy choc czasem, choc przez chwilę...
Myślą ono o tym...
Gdy swym czynem, gestem, słowem
krzywdzą tych najmłodszych...
Tylu już zgineło,
Skrzywdzonych zostało...
tych najbardziej niewinnych...
Ale dlaczego...?
Bo co w życiu pecha miało...!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.