Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Nikt

Pewnej nocy, bardzo mglistej,
Gdy krople deszczu o szybę dzwoniły,
Ktoś zapukał do wrót domu,
Lecz wrót nie otworzył nikt...

Przed domem stało dziecko.
Mała dziewczynka z długimi włosami,
Bardzo jasnymi włosami...
Jej twarzy nie widział nikt...

Niedaleko, na masywnym drzewie,
Siadł kruk, kracząc donośnie,
"Zawróćże, o jasna istoto!
Piękna z zewnątrz, włosy niczym złotem plecione
W starannie zrobiony warkocz.
Lecz cóż widzę...
Serce złem i nienawiścią przesiąkniete...
Gdzież cnota i dzieciństwo radosne?
Gdzież je zgubiła? Czy ukradł kto?"
Lecz na pytanie nieodpowiedział nikt...

Zwiastun śmierci łypnął okiem morkym,
(od deszczu, czy może też załkał nad dziecka losem?)
Na dziewczynkę o oczach modrych,
Po czym odleciał, kracząc wniebogłosy:
"Zawróćże, zawróć..."

Nie zważając na przestrogi,
Dziewczynka przekroczyła domu progi.
Ujrzała rzecz dziwną, ot iście niebiańską.
Anioła o hebanowych oczach i białozłotych skrzydłach.
Odziany był w niewinność, przepasaną jedynie dobrocią.
Istota ludzka, niezrażona anielską nagością.
Podeszła do niego i dotknęła kilku piór.
Ten zaś spojrzał w oczy dziecka,
Uśmiechnął się kącikiem ust.
"Nie wsystko złoto, co się świeci" rzekł.
I przez chwilę nie działo się nic...

Lecz nagle złotobiałe pióra, piękne niczym ludzkie życie,
Wraz z ciemnością zlały się w jedno.
Błogość zaś, na twarzy anioła
W cierpienie się przeistoczyła.
Rozwidlił się język, niczym u jakiego gada,
Oblizał zwęglone wargi, które syknęły groźnie.
Przemieniła się cnota i boskość, w gorzką przyjemność i zdradę.
Szponiastym palcem ujął dziewczynki podbródek,
Uśmiechnął się zjadliwie, po czym złapał ją za kark.
Lecz ona nie zrobiła nic...

Szpon demona przejechał po twarzy młodej,
Pozostawiając krwawy ślad.
I nie przestając się uśmiechał, odchylił ją lekko.
Nagle jednym szybkim ruchem ukręcił dziecinie kark.
Na twarzy dziecka pojawił się uśmiech błogi,
Westchnęła: "Homo homini lupus est."
W chwili, gdy demon zaciągnął ją u stóp piekła bram,
Cichutko zaśpiewała pieśń,
Jakoby miałby ją ratować kto...
Lecz któżby, któż? Cóżby, cóż?
Niestety, by ją ratować, nie przyszedł nikt...

Z respektem dla Edgara Allana Poe

autor

Nemezis...

Dodano: 2005-12-30 21:15:56
Ten wiersz przeczytano 1190 razy
Oddanych głosów: 2
Rodzaj Nieregularny Klimat Mroczny Tematyka Fantastyka
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »