O nim
Błądzę dłonią
wśród złocistych kłosów
dojrzałej pszenicy
wśród miękkich
i aksamitnych promieni
ognistego słońca
niczym kot wpatruję się
w dwa przenikliwe sklepienia
granatową toń morza
i lazur nieba
aby pogrążyć się w nich
bezpamiętnie
dotykam swym licem
delikatnej garści
słodkich malin
spłoszonych stłumionym
jękiem gorącego serca
milczących
czytam uczucia
z pergaminowego oblicza
bladego
jaśniejącego jak krucha porcelana
szukam mocnych
dłoni
otulonych ciepłem cytrusowej tarczy
zatopionych w mrocznych czeluściach
one są jak diament
szlachetne.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.