Nim sztylet skończy tchnienie
Nim sztylet skończy tchnienie,
czy jad już krew zatruje,
poznajcie me pragnienie,
tym razem nie żartuję.
Zostało mi niewiele,
to czasu jest drobina.
Żegnajcie przyjaciele,
ja będę was wspominał.
Tam mało jest do końca,
ciemności są za progiem.
Pragnąłem ciepła słońca,
i księżyc nie był wrogiem.
Do drzew tuliłem ciało,
kwiatami je sypałem.
Bo szczęścia mi nie stało,
gdy kochać tylko chciałem.
Już oczy swe zamykam,
sen gładzi mnie po twarzy.
Ten wiersz ma kształt pomnika,
banalnie lubię marzyć…
Nim sztylet skończy tchnienie,
czy jad już krew zatruje…
Komentarze (4)
Umiesz stworzyc klimat... trzyma.
Mam nadzieje, ze Peel jednak zartuje.
Zycze spokojnej nocy. :)
Uwielbiam taki klimat. Wiersz jest cudowny. Pozdrawiam
:)
I ja lubię marzyć. Wtedy nie myśli się o sztyletach i
zatruwającym jadzie.
Pozdrawiam serdecznie.
Na łące fruwa motylek
i ptaszki ćwierkają w borze
schowaj do pochwy ten sztylet
kogoś skaleczyć nim możesz
Nie daj się ponieść emocjom
zachowaj anielski spokój
nie pozwól agresji rosnąć
bo wtedy nie wyjdziesz z mroku...
Miłego dnia Tadku :))