Noc
Na scenie ulicznych miast mrok
blask latarni na drodze
za oknami życie płynie jak łza
raz dobra, raz zła
ktoś się rodzi, to umiera ktoś
tam się śmieją
u innych ból i krzyk - PRZESTAŃ
przy stole siedzą z przyjacielem
kieliszkiem
samotni w pościeli leżą otuleni
starością
wpatrzeni w obraz najświętrzy z litością
spójrz - młody człowiek - zbyt szybko
jechał
jego serce zabije w piersi innego
ciało w parku we krwi, dłaczego?
w oddali karetki błysk
NADZIEJO POZWÓL ŻYĆ
JA NIE CHCĘ UMIERAĆ!
nareszcie spokój - hm...
blask telewizji, komputera, brak słów
w pokoju młodzian w ramionach hery
za chwile braknie mu tchu-cóż?
zapracowani jak w transie
nie liczą godzin snu...
Latarnia gaśnie, wschodzi jasny świt.
Komentarze (5)
Smutny lecz jakże rzeczywisty obraz naszego istnienia
i otaczającego nas swiata. Wiersz wywarł na mnie
wielkie wrażenie. Super!
W takim smutnym, często wręcz okrutnym świecie
nadzieja jest tym, co pozwala przetrwać. Pozdrawiam:)
okrutny lecz prawdziwy obraz rzeczywistości...a
nadzieja niech trwa. Twój wiersz robi wrażenie.
pozdrawiam serdecznie
Bardzo ciekawy wiersz, tyle rzeczy zdarza się w jednej
chwili.Niektore opisy bardzo smutne i obrazowe.Popraw
tylko najświętszy /stopniowanie sz/Ale duży +
Piękny wiersz u mnie dzisiaj też nadzieja umiera
ostatnia... pozdrawiam :)