Noc
Szedłem raz uliczką - ciemno jak
cholera,
aż tu nagle z bramy, coś jakby wyziera.
Ni to ludzka postać, ni diabła postura,
na wietrze się chwieje, jak w przeciągu
ciura.
Podszedłem doń bliżej, z gęby jej
jechało,
a na domiar złego coś ją wpół skręcało,
skręcało i... w końcu do ziemi
przygięło,
aż w środku jej cielska coś jakby
stęknęło.
Krótką chwilę stałem lekko zadziwiony,
tym nędznym spektaklem wręcz otumaniony.
Za rekwizyt stała, przecięta rynsztokiem
brama na podwórze - z mydlanym potokiem.
Mrok się z niej wylewał - tworząc jakby
całość
z korpusem dziwadła - potęgując żałość.
Niesłychaną niechęć, aż do obrzydzenia,
niczym duch skazańca do swego więzienia.
Spojrzałem jej w ślepia i spytałem gada,
czy zna ludzki język i czy mową włada.
Bo jeśli od Boga przywilej dostała,
niech natychmiast mówi z jakiego jest
ciała.
Jak tu się znalazła... czemu straszy
ludzi,
po bramach się błąka i niepokój
budzi...?
Ostrzegłem poczwarę, że jeśli coś
skłamie,
jutro u węgorza będzie na śniadanie.
Cisza jak robactwo się rozpanoszyła,
(czyżby bladź rachunek sumienia
robiła...?)
trwało to z pół chwili, a może i całą,
traciłem cierpliwość (walnę ją w łeb
pałą)
Chyba to wyczuła, bo gadać zaczęła,
jakoś bełkotliwie, jakby gębą mełła.
Głos miała chrapliwy, przy tym się
śliniła,
cuchnęła - jej członki gangrena toczyła.
I do mnie powiada szczerząc swe zębiska,
że choć jest plugawa, to... nadiru
bliska(!)...
a zwą ją - od zawsze - Rzeczywistość
Polska.
Dziś, za PRL-u i... gdy - staropolska...
Ulicę ścieliły łby kocie tej nocy,
Rzeczywistość Polska - wrzasnęła -
(!)pomocy...
Z rysów mojej twarzy zapewne sczytała,
bo hardość jej znikła - teraz się
kajała...
Że ona niewinna, że tylko czasami,
zdarza się jej działać, tak... zgodnie z
normami,
Że jeśli koślawa, to wynik jest błędu,
a jeśli podstępna, to tylko z obłędu...
Że nie ze złej woli jest niewydarzona,
taka na świat przyszła i prędko nie
skona.
Jest wiernym odbiciem polskiej
mentalności,
zawsze pełna pychy, niekrytej wrogości.
Że rozum szwankuje - komu(?) to
przeszkadza,
wszak ważne koryto i przemożna władza.
Że zwykle kłamliwa, no i małostkowa...
to przecież normalne... o czym jest
rozmowa...
Że bywa sprzedajna i jak dziwka
tania....
walczyć z tym... a po co(?) Tak jest od
(!)zarania.
Tu zwrot wykonała Rzeczywistość nagły
i z nocą pospołu... do rynsztoka wpadły.
excudit
lonsdaleit
DoroteK - Rzeczywistość "naszą" albo
musimy zaakceptować, albo próbować na
nią
wpływać, w przeciwnym wypadku, życie
staje się katorgą.
Tuberoza - "i poniosło, poniosło,
poniosło
Na całego, na umór, na ostro" -
Tuberozę...
00:01 Sobota, 7 maja 2011 - ...
Komentarze (12)
Lecz i tam cholera się nie utopiła,
jakby jej za mało, to łowić zaczyna;
to, co zatopione wyjęła spod wody,
ręką rozpaloną chłodem rynsztokowym.
Bo pływać potrafi z twarzą na powierzchni;
wśród brudu i smrodu jak jeż się najeży,
tworząc rynsztokowy wir wokół ogromny,
aż szczury bełkocą, męt plecie androny.....
Jak na noc, to za krótkie toto, dopisałam jeszcze dwie
zwrotki.:)
Plugawa,cuchnaca i obrzydliwa ta polska rzeczywistosc
i to od wielkow.Swietna satyra choc chyba nazbyt
przerysowana.+++
jak zawsze świetnie napisane... tyle, że ta
Rzeczywistość taka koślawa i śmierdząca, trudną ją
zaakceptować a co dopiero polubić...
Swietne wykonanie...Caly lonsdaleit :)
Dobre wykonanie...
Autorze. Nie przejmuj się tą groteską. Pisz nadal.
Masz wyczucie patologii w kraju. Piętnuj. Brakuje tu
takich wierszy. W zalewie miłości ( ja tu nie jestem
ostatnio niestety wyjątkiem, ze względu na sytuację w
której się znajduję) wiersze satyryczne i nawet
groteskowe widać wyraźnie na tym portalu. Piszę
prawdę, nie traktuj mojego komentarza jako chęci
zdobycia przeze mnie kolejnego punktu. Nie rewanżuj
się, bo punkty to sprawa bardzo wątpliwa. Ty starasz
się przyciągnąć czytelnika wierszem. I zrobiłeś to.
Tak trzymać.
bardzo prawdziwie.
Oj, prawda, prawda o polskiej rzeczywistości. Wstyd...
tyle, ze i tak nic się nie zmieni. Świetna obserwacja
i dobry wiersz.
przeczytałam z przyjemnością, opis tak rzeczywisty i
trafny, szkoda tylko,że taka prawda jest jednak
bolesna...świetny wiersz, pozdrawiam
ciesz e się ze znów tu jestem i mogę Cię poczytać :)
Mogę to skomentować tylko tak - świetny pomysł na
satyrę i dobre wykonanie. Głupiec będzie się cieszył -
mądry w smutną zadumę wpadnie.
Mam ochotę Cię uścisnąć i ucałować za ten wiersz
plugawy :)