...Noc listopadowa
Kiedy łuny płynęły nad Warszawą
wszyscy mówili o polskim listopadzie
Kiedy w mieście noc się stała krwawą
Liczni pomyśleli oschowanej szpadzie
A gdy ze zdwojoną siłą przepędzony wróg
szedł z trudem bitewną drogą do stolicy
Powstańcy goroncą krwią znaczyli tysiące
dróg
Nadziei...bo to już nie byli niewolnicy
Ale wkrótce pod Ostrołęką powiał obcy
wiatr
Który jednak nie dorównał naszemu z Tatr
I znowu wdarł się smutek
Na zmęczone twarze które uwiecznili poeci
i malarze
Ratuj Syreno!-zewsząd ozwały się głosy
Błagalne...
I spracowane ręce ratunku szukały....
I wtedy ujrzano generała białe włosy
Które do walki wroga wzywały
Nawet wtedy kiedy wymkneło się
zwycięstwo
On wśród trupów odważnie bronił dostępu
Do gniazda jak do króla rycerstwa
Na scenie boju podczas ważnego występu
Wielki Zawisza sam bronił honoru
Ojczyzny
W dalekim obcym kraju
Wśród obcego wojska
Sowiński w okopie ratował honoru
Otoczony przez bagnety Carskiego wojska
Zgineli obaj jak przyszło rycerzowi...
Zgineli jak przystało Polakowi

Bystrooka



Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.