Noc z piatku na sobotę 5.30
[ noc z piątku na sobotę 5.30 ]
lubię mój stolik
gdy kilka szklanek
stos naczyń brudnych
plama po kawie
lubię ten zamęt
gdy miałem gości
lubię sprzątanie
lubię mój pokój
z echem ich głosów
choć wszyscy wyszli
dym wbity w story
zapach koloński
szal zapomniany
wypitą whisky
lubię mój dywan
gdy go ratuję
z orzeszków łupin
gdy piana w zlewie
rękawy moczy
wynosząc śmieci
jestem wesoły
nic nie zepsuje
mojej radości
żadne zniszczenia
znów będę czekał
na moich gości
jestem szczęśliwy
do utęsknienia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.