Nocą gdy....
Nocą gdy mrok zakrywał dzień
Wymykałam się z domu
Wyrzucając w otchłań sen
Biegłam do Ciebie po kryjomu
Patrząc w nieba wyniosły blask
Szukałam szczęśliwej drogi
Oddając ciało, serce i duszy wrzask
Napotykałam różnego stopnia progi
Będąc niczym mała iskra przy Tobie
Stawałam się nagle ognistym wulkanem
Mieszałam głupimi myślami sobie
Tańczyłam szalonym kankanem
Kochając bezgranicznie smak Twego ciała
Nadawałam czarujące dźwięki
Słuchając jak noc swą pieśń grała
Wyrzucałam z wnętrza swe lęki
Kończąc nockę pełną jedności
Dawałam na koniec dar pocałunku
Odwracając się ku swej posiadłości
Szłam z niechęcią w swoim kierunku
Komentarze (9)
Wowww powiem tylko tyle...Twój wiersz przeczytałam
jednym tchem wyczuwalny jest w nim Twój temperament
....cudownie czuć że ten wiersz tak
żyje...bravo!!!!!!!...Pozdrawiam serdecznie:)
rozstania zawsze są trudne-ładny wiersz -pozdrawiam
Szkoda, że musiałaś iść w swoim kierunku. Pewnie nie
dało rady iść razem w tą samą stronę. Pięknie
poprowadzony wiersz.
pieknie malujesz słowem,choc smutkiem cieniowane..
ładnie opisujesz uczucia :)
trudne rozstanie po nocy gorącej ..
obraz niesamowity kolory teczy pięknie malujesz
można pomarzyć nawet wstchnąć .
Bardzo obrazowo dzisiaj to napisałąś.
Piękny wiersz... Mam to przed oczami... Piękny
obraz... Gratuluję i pozdrawiam :)