Nocą w karetce
Jest w wojnie coś co mnie uspokaja
to poświst kul, a potem cisza
zapach przekleństwa, który zniewala
zarazem piekło rozlane z kielicha
Bez piekła nieba nie zobaczycie
księżyc szepcze coś tajemniczo
krew płynie rzeką chyba donikąd
palą się zewsząd kadzidła i znicze
Czemu to dziecko płacze samotne ?
Wojna zabrała mu jego matkę
obok ucięte skrzydło jastrzębia
mają żałobę.. tyle to warte
Ludzkiej natury ciemne pokłady
przemoc górnikiem, który wciąż kopie
plemnie z plemieniem dąży do zwady
konie już same walczą na kopie
Nikt nie pamięta, że można inaczej
szał opanował niebieską planetę
wobec lawiny tej całej co znaczę ?
Kto do mej ręki włożył maczetę ?
Pewnie już wrony dziobią mu serce
pewnie już dusza smaży się w piekle
człowiek to bestia wierzyć się nie chce
zasypiam jadąc nocą w karetce
Jeśli się zbudzę to na jakim świecie
tym, w którym byłem czy tym w co wierzę
?
Od zawsze wybór stał przed mną otworem
nigdy decyzji tej nie podjąłem
Tobie i dla Cię jest kilka tych wersów
byś wyniósł z tego trochę refleksji
czasem milczenie jest drganiem nerwów
możesz być tylko ode mnie lepszy

YARI

Komentarze (2)
Bardzo mi się podoba.Mówi o tym jacy jesteśmy.Więc
zatrzymajmy się w tym biegu,i pomyślmy co robimy
złego.Pozdrawiam..
Świetny wiersz, skłania do refleksji.
Pozdrawiam, plusik