Nowonarodzona
Po upalnych dniach i parnych nocach
nieoczekiwanie spadł deszczyk, ciepły
jak jego dłonie. Z zrzuconej sukienki,
zielone groszki rozsypały się po łące,
brodząc po rosie, brały ranną kąpiel.
Czując wolność, biegli przed siebie,
na wyciągnięcie ręki podążał za nią,
stanęła na chwilę, by złapać oddech.
Chwycona wpół z trudem go odzyskała,
nigdy wcześniej nie było tak cudownie.
Pobiegłaby dalej, gdyby nie aromat kawy.
Komentarze (104)
Mogło być cudownie ale nawet najpiękniejszy sen znika
nad ranem.
Dziękując Kaziku za przeczytanie i miły komentarz,
serdecznie pozdrawiam :)
Piękny, bardzo ciepły wiersz, pozdrawiam ciepło i śle
serdeczności.
Nie znoszę upałów, wolę chłodną jesień i białą zimę, a
na wiosnę czekam niecierpliwie. Nie pijam kawy, choć
wątroba ma się dobrze, uwielbiam herbatę z cytryną;
bez niej dzień uznaję do końca nieudany ;)
Miłego dnia, Aneczko :)
w tym roku upał był niemożliwy to prawda.
Każdy wyczekiwał ochłodzenia.
O! Kawę lubię, ale ona mnie usypia.
Podoba mi się Wenko.
Uleńko, mnie też podoba się ten wiersz :)))
ślę serdeczności
Jak rusałka po rosie...lekka i wolna jak piórko :)
Piękny wiersz :) pozdrawiam weneczko :)
Dziękuję kochana Grażynko za przeczytanie i ładny
komentarz :)
uwielbiam Wanduś tak sobie latem pobiegać, świetny
wiersz, pozdrowionka :)
:)
miłość napełnia radością
Iris, dziękuję :)
wow! smak i zapach...:)
Dziękuję Pysiu za wgląd i cieszę się, że mogłam
wywołać uśmiech na ustach :))
Mam dziś bardzo podły humor...dziękuję za wywołanie
pierwszego szczerego uśmiechu dzisiaj. Tyle tu ciepła,
mimo deszczyku, że spieszę czytać raz jeszcze.
Dziękuję Jacku, jestem za :)) Również cieplutko
pozdrawiam :)