W obronie słabych serc
Mój spacer nad morzem,
od ciężaru myśli zwolniony,
ku gwiazdom swoje oczy wznoszę,
gdy honor człowieka znów został
splamiony.
Z daleka widzę pochodnie,
płonące żywym ogniem,
jeśli nikt ich nie ugasi,
jak życia sens będą się tlić.
Wciąż tą głupią mam nadzieję,
że kiedyś jeszcze świat w lepszy
zamienię,
zło wyzywam na pojedynek,
wypowiadam wojnę o los ludzkich dusz,
może mój każdy dobry uczynek,
niczym przyłożony do gardła nóż,
sprawi że demony poddadzą się
i zwrócą wolność gromadzie słabych serc,
tak kruchych i podatnych
do obrony siebie samych już nie zdatnych.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.