Obudz sie
Miguel obudz sie... ja juz naprawde nie wytrzymuje
Ranisz mnie,
Jest mi źle,
Kiedy na siebie patrzę,
Już dalej nie mogę,
Żyć w tej miłosnej chorobie,
Boże mój miły powiedz, dlaczego?,
Dlaczego pokochałam jego,
Przecież zawsze to on mówił ze kocha,
A teraz ja jestem tą, co szlocha,
Jego ciepło przesiąkło moje ciało,
A tak się pięknie zaczynało,
A teraz płacz, ból i cierpienie,
I bezsensowne po ulicy chodzenie,
Chce być cierpliwa, ale już nie
potrafię,
Skakałam z tak wysoka i teraz nikt mnie nie
złapie,
Twój urok i wnętrze obudziło me uczucia,
Twój dotyk ukoił te zło, którego kiedyś
doznałam,
I tak szybko szaleńczo się zakochałam,
Oddałam ci swe serce swą dusze i ciało,
A ty dalej się wahasz mówisz ze mało,
Jak ci mam udowodnić, że naprawdę mi
zależy,
Ale może jak będzie już za późno to
uwierzysz,
Lecz to, co w mym sercu siedzi nie odejdzie
tak szybko,
Nawet gdybym miała zaszywać je igłą i
nitka,
Komentarze (1)
czytalam ostatnio,ze zeby dobrze zyc,nie mozna brac
wszystkiego za bardzo do siebie.lepiej sie nie
przywyczajac.Ale milosc przeciez na tym polega.Jak
mozna sie nie przywyczaic do ludzi? nie wiem.piekny
wiersz.