[obudził mnie cichy krzyk]
mojemu cudownemu profesorowi od matematyki, który nauczył mnie myśleć...
obudził mnie cichy krzyk
zaścienny koszmar zjawił się obok
zaraz wybiegnie z klatki powietrze
zaraz nastoletnie bezbożnice na szyjach
zawieszą
krzyże skąpane w święconej wodzie
a obok pod kołdrą leży powietrze
puste i ciche wyzute z rozkoszy
sąsiadka drze szmaty z gęby zrobi ścierkę
do podłogi
szura profesor zdechłymi kowbojkami
nauczył mnie życia ja go oplułem
i jego nauki puściłem mimo uszu
a obok na krześle siedzi powietrze
bezwonne choć aromatyczne gorące lodem
skute
tak tak kobieta powietrze którym
bałem się wczoraj oddychać i boję
niech tramwaj pędzi pod oknem i
profesor od matematyki wzbudza dreszcze
jak umiesz żyć bez miłości
potrafisz też bez powietrza
i płuca rześki ozon wypali oczy kwas zawrze
żrący
i żar zmysły ocuci do życia obudzi cię
rano
szuranie kowbojek zniszczonych i sąsiadka
bita za ścianą
niech autobus się spóźnia ucieka a
sprzedawca w kiosku budzi dreszcze
jak umiesz żyć bez miłości
potrafisz też bez powietrza
Komentarze (2)
no cóż przeczytałem Twoje wiersz od 10 do 1 i
właściwie nie wiem co powiedzieć prócz tego , że mi
się podobają, imponujesz niezwykłą siłą przekazu, jak
mało kto, drobne niedociągnięcia tu i tam ale uważam,
że szlifując swój talent napewno pokażesz światu
jeszcze wiele brylantów, ja czekam na kolejne twoje
wersy
W Twoim wierszu jest życie! Podoba mi sie "jak umiesz
żyć bez miłości
potrafisz też bez powietrza"- to skondensowana
prawda!!