Odchodzę. . .?
Ile może być krzyku w milczeniu . . . ?
. . . odchodzę
zostawiam to co napoczęte
i to co zmysłem nie tknięte
zabiorę tylko suknię
białą
tą, w której nocą
bosymi stopami przemierzałam
Twoje najpiękniejsze sny
. . . odchodzę
bez słów, które kłamstwem
przemokły
bez wyjaśnień
czy tak lepiej?
tego nie wiem
wiem, że to zbędne
żadne słowa muru nie rozkruszą
. . . odchodzę
Twojej dłoni
już nigdy nie uchwycę
w Twoich oczach
już tylko obojętności ocean
dryfować po nim
to to samo co z głodu
zginąć
. . . odchodzę
muszę
choć ból i łzy
sercem mym targają
zaciskam źrenice ostatkiem sił
byś nie spostrzegł
że miłość nadal posiadam
w nadmiarze
. . . odchodzę
zbyt późno by
znak zapytania stawiać
przy słowie dlaczego
odsłoń okno
i spójrz nawet zmrok wie, iż
nie jestem dla Ciebie
tym kim chciałabym być. . .
sierpień 2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.