Odchodzę
Ojcze nasz
który jesteś
odchodzę
tam gdzie mnie cień nie dogoni
odchodzę
liściem na wietrze się stanę
w zaułek innego świata
sfrunę motylem
i spadnę deszczem
na dłonie Twoje spracowane
na twarz zmęczoną
odchodzę
uwalniam słowa od ludzkich lęków
i klękam jak niepokorne dziewczę
nicość mnie pali boleśnie
że żyć inaczej nie umiałam
Ojcze nasz
który jesteś
za chleb podeptany
za słowa niechciane
i miłość wypaloną
za życie niepokorne
za siebie
od grzechów mnie uwolnij
bym mogła do raju wstąpić
Komentarze (5)
Jak to dobrze ze są tacy jak ty..pięknie opowiedziane
uczucia...
masz taki dar przekazywania klimatu... dla mnie Twój
wiersz jest świetny... najbardziej poruszył mnie chyba
ten wers za chleb podeptany... masz dar
dziewczyno...:)
Wiersz nie odzwierciedla mojej duszy.
Jestem tak dobrze i optymistycznie nastawiona do
życia, że aż szkoda, byłoby teraz odchodzić...
Tekst ten powstał z chwili, że znowu ktoś odszedł na
tamtą stronę.
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich czytających.
Bardzo melancholijny ,depresyjny wiersz .Mam
nadzieję,że to tylko wiersz i wcale nie odzwierciedla
Twojej duszy :) A raczej wskazuje na to,że jesteś
prawdziwą poetko,bo potrafisz pisac o wszystkim;)
Dziewczę Drogie, które jesteś i będziesz jeszcze
długo... Skąd to zniechęcenie? Spowiedź Twoja
przedśmiertna przyprawia mnie o dreszcze... I ja żyć
nie mam siły, żywić się nadzieją- też się może
przejeść... Nie wiem, czy radząc WSTRZYMAJ SIĘ, nie
odchodź jeszcze, jeszcze choć troszkę... coś zdziałam,
ale proszę- za którymś świtem może nadejść ukojenie...
Którego już nie doczekasz. Trzymaj się... Nic moje
gadanie nie zmieniło, kto by mnie tam słuchał...
Marta...