oddam wszystko chociaż nie mam nic
w smutku pogrążam się..
podobno "KOCHAĆ to znaczy powstawać"
a ja staczam się coraz niżej i niżej...
na samo dno.... w otchłań swej nicośći i
niedowartościowania..
to jest jak niemy sen, cichy krzyk o
ratunek...
bo "kocham" a on nie będzie mój...
nie mam siły walczyć...
chciałabym odnajść sens w swoim
bezsensie,
swoje istnienie w nieistnieniu..
odnalezć COŚ w swej nicości
Chciałabym żyć ze świadomością,że ktoś mnie
kocha, potrzebuję...
Chcę czuć Twoje niezależne od niczego mi
oddanie.. Oddaj mi swoje serce...
obiecuję,że Cię nie zranię...
obiecuję,że będziesz moim skarbem
największym... najwspanialszym.. jedynym...
daj mi je.. otulę je najdelikatniejszym
szeptem, najskromniejszą miłością,
najcichszym westchnieniem.
daj mi spełnić tylko to marzenie..
nie pozwól zostać samej na tym podłym
świecie... daj spijać miłość z Twych ust..
daj szczęścia odrobinkę...
w zamian oddam wszystko, chociaż nie mam
nic...
czasami wierzę w piekło, bo tak wypadki układają się jak bym w nim zyła.. mała.. nic nie znacząca ja...tak mi się wydaję.. prawda i kłamstwo odbijają się w pryzmacie mych smutnych doświadczeń, czasem czegoś żal, często coś nie tak.. ale zawsze podnoszę się z najgorszego upadku, na nowo wstaję by walczyć...wzmacnia mnie niejedna chwila zła, zabija strach, niekochania stan... wszystko dziwne tak ;q nie wiem jak mam żyć, by wyjść na plus... pomoze ktoś..eh...;q
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.