oddany, ja drań
w szarości dnia, lęku prześladującym
nikt nie rozumie, czuję się jak dziecko
płacz słyszalny, nie potrafię inaczej
strach kołysze sny, przerażony czuwam
dzień za dniem, ranek jest nadzieją
odpycha ciężar nocy, usypia całe zło
uśmiech ratuje, radość innych ludzi
tyle mogę, chciałbym pomóc wielu
ofiarować szczęście, być przyjacielem
wspomóc dłonią, cząstką siebie
oczy zapłakane, ze szczęścia widywać
lekarstwo niezastąpione, życie moje
nocą wtedy zasypiam, spełniam marzenia
jestem dla kogoś, pamięć pozostaje
życie wieczne, to ludzie
gdzieś tam, w zdaniach pozostanę
potrzebuję tego, chcę być nieśmiertelny
i sen jest lepszy, pomimo wielu trosk…
...kocham Was człowieki :)
Komentarze (5)
Witaj
I tak właśnie wygląda człowieczeństwo.
Pozdtrawiam.
masz serce pełne miłości.
Skłaniasz czytelnika do refleksji nad istotą życia i
życiowych wartości.
Pozdrawiam
Marek
Wystawiasz serce na tacy, ale czy wszyscy są tego
warci? Oto jest pytanie...pozdrawiam ciepło :)
Ciut wyliczankowy, ale znośnie.