Odkrycie Prawdy
Ludzie, którzy ją otaczali wydawali się
tacy normalni.
Miejsce, w którym przebywała było takie
zwyczajne.
Wiatr z delikatnością przewijający się
przez kosmyki włosów.
Otaczający lekki chłód jej bezbronne
ciało.
Czując jego bliskość, czuła się tak
bezpiecznie.
Trzymając go za rękę i uciskając ją, by nie
wyślizgnęła się z dłoni.
Jakby była życiem. Natchnieniem.
Słysząc jego głos, zapadała w sen.
Widząc go w oddali, ogarniała ją radość.
Myśl o nim, sprawiała wrażenie
nieśmiertelności.
Życie zdawało się takie idealne.
Jak ze snu. Jak z marzeń wyjęte.
Jakby nierealne stawało się
rzeczywistością.
Nic nie było ważne, prócz niego.
Złudzenie.
Każdy pomyślałby; ale ona jest
zakochana.
On jest jej całym życiem.
To jest jej ten jedyny. Ta miłość.
Zawsze, gdy są razem, są tacy
uśmiechnięci.
Dlaczego wszystko zdaje się być takie
przewidywalne?
Czasem brak mi sił.
Nie mam chęci do życia.
Znudzona identycznymi dniami raz po raz.
Ale nikt tego nie widzi.
Poddaje się pozorom maski, którą noszę
codziennie.
Praktycznie taką samą; śmiech, błysk w
oku.
Myśli nasuwają się zadające takie banalne
pytania;
Czego chcesz od życia?
Zabawy? Szczerości? Kłamstwa?
Moja odpowiedź brzmi;
Chcę być szczęśliwa. Ale co mam zrobić, by
iść w tym kierunku?
Teraz wiem.
Ktoś, kto chce mojego szczęścia,
podpowiedział mi. Wskazał właściwą drogę.
Pomógł dokonać idealnego wyboru.
Nie mogłam tego dalej dusić.
Nie mogłam żyć w kłamstwie i udawać
szczęścia.
Ukazałam wszystkim, jak naprawdę jest.
Nigdy więcej nie będę próbowała siebie
oszukać i zmuszać, by kogoś uszczęśliwić.
Nigdy więcej...

Caanuś

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.