odlot /cz.2/
/orient ekspres/
pierwszy promień szczelną kotarę rozrywa
rozbłyskują oczy i dziesiątki fleszy
palnik głośno zawył w stronę półksiężyca
rozdziawiły usta zachwycone dzieci
* * *
kolejne w ślad za nim spłynęły zboczami
zakrzywiając nosy tufowym figurom
jeden jak za rękę drugiego prowadzi
zaklęte postacie zaraz się obudzą
ciapki w kształcie gruszek widać już
wyraźnie
Hassan dumny z siebie spogląda zza
chmury
pilot zwiększył pułap, wszystkim dech
zaparło
z lasów skalnych grzybów pozostały czuby
z rozłożystych dolin już tylko koryta
wcięte ostro w stopnie czerwonych
skamielin
wieże niczym szpilki, maleńkie Üçhisar
w oddali Göreme, Soganli vadisi
klosz statku jak Derwisz lekko skręca
bokiem
jakby chciał swój pokłon oddać w stronę
słońca
potem delikatnie wraz z każdym obrotem
swobodnie opada - kończy się przygoda
ostatnie widoki, barwne krajobrazy
czas uchodzi lejkiem, już tylko minuty
po lewej Trzy Gracje witają żeglarzy
ziemia coraz bliżej wiklinowej burty
komenda i wszyscy kucają w gondoli
balon bez zakłóceń osiada na lądzie
lecz zamiast się cieszyć, że cali i
zdrowi
każdy z "chłopców" marzy o następnym
locie
Komentarze (6)
niesamowita to była przygoda szkoda tylko ze tak
krótko trwała...
Niesamowity lot,dobrze że zabrałeś nas na
przejażdżkę...pozdrawiam serdecznie...
czasem jeden lot może stać się pasją życia Wiersz
napisany pięknie ze swadą Podoba się:)
ja się na gapę zabrałam:)
piekny" Odlot" na pewno nie tylko chłopcy o takim
locie marza:)
ślicznie to opisałeś :)
czytałam drugą cześć z wielka przyjemnoscią:)
pozdrawiam:)
ależ to była wspaniała przygoda :-) i do tego bardzo
pięknie opisana :-)