Odnajdź sens
W obłokach drzemiesz jak w marzeniach
topisz się jak co dzień
nie godziwy ty ptaku wolności co jak bez
skazy ogarniasz sen
w ramiona swe ozdobione wodospadem siwych
włosów
nie daruje Tobie
śmierci
nie okazuje
szacunku
nadaremnie wzywasz
do życia
i każesz uczyć
mi ludzi
nie piękność mi bogiem ani sam anioł
wniosły czy upadły
zwleczony sam siwy mędrzec u mych stóp nie
wymusi
z ust moich popękanych gorączką pragnienia
przeprosin
życie na zwłokę
działasz
nie potrzebnie
obdarujesz
przychodzi mi mówić
zadość
słowa toczyć
nadaremnie
słuchowisko łyka grzeszność w potrzebie
ugaszenia myśli
fakt ubezwłasnowolnienia staje się bólem
niemożności
w głowie są same mury łączone zaprawą
ogłupienia
daj ujrzeć mi rzecz
jaką jest
jedno oko duszy
odejmij
nie duś mnie więcej
mądrością
daj też spojrzeć
zwyczajnie

BEN

Komentarze (1)
Bardzo dojrzały wiersz. Trafiłeś w mój dzisiejszy
humor...