Odrzucony
Wyrzuć! Krzykiem głośnym niosło się
wokoło
Aż pot perlisty zrosił moje zatroskane
czoło
Rozglądając się swym niewidzącym
wzrokiem
Szukałem ucieczki ale z mym rozdartym
bokiem
Nie dam rady, choć strach mówi by
uciekać
To coś jednak tam w środku każe czekać
Więc tak stoję sam pośrodku tłumu
zagubiony
I dokoła wzrok mój krąży taki dziki i
szalony
I kamienie już podnieśli i już w tłumie
Wrzask i hałas i nikt słów już nie
rozumie
Złość i trwoga, samosądu czas nadchodzi
W tej kamieni mnie pogrzebać chcą
powodzi
Ale za co? Ledwie cicho pytam szeptem
I poczułem pierwszy kamień aż ukląkłem
Za nim reszta pełna złości mnie dosięga
Za co męka, za co kara mnie dosięgła?
Pytam znowu, tłuszcza nie odpowiedziała
Czy to za to co wyrwałem z swego ciała?
Czy naprawdę taka zbrodnia i zgorszenie
Że się człowiek sam kieruje w upodlenie?
Czy nie można już kaleczyć się ni ranić
Czemu inni decydują jak mnie zabić?
Tak, możemy! I dostaję mocno w głowę
I już leżę, mocno krwawię, wstać nie
mogę
Już ostatkiem woli na mej dłoni skupiam
oczy
Choć z ran licznych na mym ciele krew już
broczy
Co zrobiłem, nie pamiętam, sam już nie
wiem
I na rękę tępo patrzę z wielkim gniewem
A w mej dłoni wyszarpane i tętniące
Jest me serce tak jak ja umierające.
Zapraszam na: https://wierszempotargane.wordpress.com/2016/05/03/odr zucony/

Wierszem potargane

Komentarze (6)
Smutny wiersz.Można różnie go zrozumieć i o to
chodzi.Pozdrawiam.
Wiersz ma przekaz ale te czasowniki na końcach wersów
zaniżają jego wartość. :)
Odrzucenie najbardziej boli
smutne..........
Nie rozumię.
Wiersz z całą pewnością robi ogromne wrażenie,
niezwykły w swojej wymowie, piękny. Serdeczności.