odwrotnie
zadurzenie w ciszy
w sobie oddajemy
zamyśleni na niby
wtopieni jak czasem
ciało Twoje całe
promieniem odkryte
muskam delikatnie
tak z cicha sunące
wodą ciemnotonną
spowite Twe ręce
i błogo mi wtedy
a w trzcinach nurzając
wiatry na krawędzi
asfaltem upalnym
upajam i latem
autor
Bigos
Dodano: 2005-12-29 17:02:26
Ten wiersz przeczytano 522 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.