Ojcze
Wchodzę do domu
Nie mówiąc nic nikomu
Idę do jego pokoju
A nie wolno mi tam wchodzić
Słyszę jak smutek gra na skrzypcach
Przeciągając po nich smyczek cierpienia
Na biurku leży ostatni raport
Przy krześle wisi marynarka
Teczka ja zawsze obok łóżka
Po jego śmierci nikt tu nie wchodził
A przecież to smutne
Gdy nikt nie odwiedza samotnej duszy
Jesteś w ciemnej mogile
Z dala od blasku słońca
I świata żywych
A ja mam ochotę Cię wyciągnąć
Chcę Cię mocno przytulić
I poraz ostatni..
Szepnąć Ci delikatnie
Ojcze kocham Cię
Teraz to już niemożliwe
Życie mi Ciebie zabrało
Ale czy musiało tak być?
Odpowiedz ojcze!odpowiedz!
Komentarze (2)
w kazdym cierpieniu jest promyk nadzieji...w wierszu
jest potrzeba,,,wypowiedzenia słow
niewypowiedzianych..pozdrawiam....na tak
Smutny wiersz,daje do myślenia,pozdrawiam.