Okno
Szklana tafla domowego okna spogląda na
nocne tło.
Szaro - bure chmury cicho suną po
granatowym oceanie.
Okno jak brama do nikąd wpatruje się w
przepaść zmierzchu.
Za jego przestrzenią, tak pilnie strzeżona
świata niegodziwość.
Czyżby za nim?
Lecz w jaką patrzysz stronę?
Po obu jej krańcach milczącego świadka
historii
Tragedia jedna dogania drugą.
Obłoki uciekły i umilkł krzyk psiego
lamentu.
A we wnętrzu?
Już noc czarna i czas przyszedł na ciszę i
spokój.
Czy aby napewno?
Ojcowskie dłonie szarpią suknię i spłowiałe
siwizną czarne warkocze.
Zgrzyt zębów i zamka w drzwiach trzask
rozdziera ciszę w mroku.
Łzawe modlitwy nieletnich dziatek,
Co dzień, co wieczór milkną…
Tragedia dogania historii tory.
Kręci się świat bez naszej pomocy
I tylko noc czarna i chmur wysokie loty
niezmienną tej opowieści
I nie przeminą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.