okno
kiedy kończy się powietrze
w małym domku na skraju
idę oddychać
podglądać sarenki
wczoraj małe szukało matczynego ciepła
szczekało smutno
kiedy krople deszczu
ledwo wiszą na listkach
swoistą melodyjką
wabią komary
wynajduję sto sposobów
żeby przeczesywać
w gumowych butach
wysokie trawy
śmieją się drozdy z kosami
popadam w stan euforii
kumkanie żab przerywa tę kontemplację
deszcz przegania pod blaszany daszek
spadające szyszki dają znać o rudych
psotnicach
od nadmiaru tlenu robi się słabo
wtedy wkraczasz ty
szepcząc najpiękniejsze słowa
Komentarze (40)
anno też ę, dziękuję, że zajrzałaś-:)
Bardzo obrazowo wszystko przestawiłaś.
Serdeczne pozdrawiam:)
Piękny obraz słowem namalowany .pozdrawiam.
a ja tak sobie dumam - w gumowcach przez okno?
i dlaczego "Okno"?
czyżbyś była pod kluczem
i jedynie ono stało otworem.
gdybym miał takie okno?
brawo Dorotko :):)
Czy w spiekocie czy w deszczu... najważniejsze te
pieszczotliwe słowa.
Miłego wieczoru.
"wtedy wkraczasz ty
szepcząc najpiękniejsze słowa"
i znowu robi się słabo, tym razem z braku oddechu,
tlen, no gdzie ten tlen...
Pieknie, Dorotko.
Pozdrawiam:)
Doskonały!
poprowadziłaś mnie pięknym spacerkiem do miłości.
(Lubię spacery w deszczu)