Okno
Małe okno w poddaszu,
dziwnie nieszczęśliwe,
nie mogło widzieć tego,
co zwykłe przez szybę.
Kwiaty, pieski i dzieci,
śmieciarzy nad ranem,
ono tylko na księżyc,
ciągle było skazane.
Te z parteru złośliwie ,
ciągle dogadywały,
zachciało ci się nieba,
to patrz przez powałę.
Dla nas zbytnio wysoko,
pewnie boli cię szyja,
tyle pięknych widoków,
ciągle cię omija.
Aż tu pewnego ranka,
coś się odmieniło,
zajaśniało w pokoju,
ot, przyszła sobie miłość.
I już okno nie było,
odtąd smutne i szare,
ciągle miało w pamięci,
tę niezwykłą parę...
Komentarze (5)
Nie wiemy do kogo ta miłość przyszła, że tak
pojaśniało.
Jednym słowem uroczy wiersz. Małe a stało sie wielkie
bo miłość je powiększyła.
Bardzo pomysłowe .Płynny +pozdrawiam okienko
Temat, którego zdecydowana większość by nie zauważyła
pod twoim piórem zmienia się w piękny wiersz. Bardzo
romantyczne okienko.
Bardzo sympatyczny wiersz, szybko się czyta, płynny.