Okruszek plonnej nadziei...
Bog dal ci prawo do zycia - bo sie
poczales,
Bog cie miloscia obdarzyl i czekal
co z tym kochaniem zrobia...
a oni chcieli cie zaadoptowac
-przez smierc w kuble...
a oni w poplochu przestraszyli sie
-ciebie...
nie mogac sie bronic - glosno plakales
na ludzka podlosc na ludzka przez Boga dana
-milosc daremna...
a byles wtedy - jak okruch plonnej
nadziei
i niewidzacymi oczkami sercem bijacym jak
dzwon
-blagales o litosc
-maly bezbronny okruszku nadziei...
nie boj sie nierozkwitly w sloncu
kwiecie
bezpieczna ciemnosc w mym lonie
-najwieksza jest w swiecie
postawie obok dwa wielkie zywioly
-zycie i smierc
-i musze cie maly bezbronny okruszku
miec!
Nie boj sie ludzi
ktorzy sami poczeli sie z milosci
Boga...
dla nich droga do Boga jest bardzo uboga
bo nie wiedzieli jak wstrzymac
kochanie...
-niech Jego wola sie stanie...
nie dam cie zaadoptowac przez smierc w
kuble
bo Bog dal ci prawo do zycia
-nie ludzie...
ty wiedziec nie mogles jak wielka jest
podlosc czlowieka na ziemi
-lecz im wybaczam
Bog z nimi
-malymi nieporadnymi zyjatkami
-co zwa sie
-rozumnymi istotami ludzkimi...

Maeuslein


Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.