Olga
Przez brudnawe szyby przyglądała się jak
dwóch rosłych mężczyzn w roboczych
kombinezonach wpychało do garażu czarnego
Jaguara. To auto było jej dzisiaj
potrzebne. Sama nie wiedziała jak się tutaj
znalazła, nie pasowała do tego miejsca.
Wyglądała jakby dopiero zeszła z wybiegu,
wysoka, szczupła blondynka z prostymi
włosami sięgającymi ramion i jeszcze te
różowe spodnie i bluzka w kolorze ekru.
Wyróżniała się na tle tłumu natychmiast.
Mężczyźni weszli do pomieszczenia, widać
było zmęczenie na ich twarzach, jeden
obrzucił ją taksującym spojrzeniem.
- Chciałabym przejechać się tym autem,
sprawdzić je - zagaiła.
- Zapomnij o tym, szef zastrzegł sobie to
cacko dla kogoś szczególnego - odpowiedział
jeden z nich ironicznie się uśmiechając.
Zaczęła intensywnie myśleć, co tutaj robi i
jak się tu znalazła. Niestety miała czarną
dziurę zamiast pamięci, po prostu jakby
ktoś wymazał wszystko gumką. Zorientowała
się, że jest w jakiejś dziupli gangu
kradnącego samochody. Tylko w jakim celu
znalazła się tutaj? Cały czas miała dziwne
poczucie misji do spełnienia...
Okazja nadarzyła się wkrótce.
Mechanicy w dużym garażu zajęli się innymi
autami, musiała tylko niepostrzeżenie
zabrać klucze od Jaguara, najpierw
otworzyła cicho drzwi do garażu. Zajęci
cięciem innych aut nie zauważyli
skradającej się w pozycji kucnej kobiety.
Odnalazła właściwe klucze i powoli się
wycofywała. Wsiadła do auta, wsunęła
klucze, przekręciła, silnik cicho
zamruczał, to było jak muzyka. Teraz tylko
wystarczy delikatnie wyjechać, co też
zrobiła, nie zwracając niczyjej uwagi.
Kiedy już się wystarczająco oddaliła,
sprawdziła możliwości maszyny... Miała moc,
a ona musiała tylko dojechać do najbliższej
stacji kolejowej, bardziej to czuła niż
wiedziała. Jedynym problemem było to, że w
baku nie było za dużo paliwa, musi odjechać
najdalej jak się da, później zostawi auto
na drodze, nie będą jej ścigali. Po
przejechaniu około czterdziestu kilometrów
silnik zwyczajnie zgasł, było późne
popołudnie, ubrała sweter i zaczęła iść
pieszo, nie bardzo wiedząc dokąd idzie.
Droga wiodła pod górkę przez zalesiony
teren i nagle za wzniesieniem zauważyła
przejazd kolejowy z budką dla dróżnika.
Niedaleko budki na ławce siedziała
dziewczyna i paliła jointa, była przy
końcówce. Zziębnięta Olga (tak miała na
imię) podeszła do niej i powiedziała
- daj mi się raz zaciągnąć.
Dziewczyna spojrzała na nią niechętnie i
chciała odmówić, ale coś było w spojrzeniu
Olgi, że podała jej skręta. Drżącymi z
zimna rękami wzięła od niej i się
zaciągnęła, dym wypełnił nozdrza i płuca,
próbowała jak najdłużej go tam zatrzymać,
niech się rozejdzie. Podczas zaciągnięcia
przyglądała się kątem oka dziewczynie,
kiedy ta patrzyła jak ubywa na joincie
trawy. Oddała jej resztę, pytając jak
daleko jest do dworca.
Dwa kilometry, z tym sobie poradzi przed
zmierzchem.
Na dworcu ruch był o tej porze
zwiększony, intuicyjnie kierowała się w
stronę wielkiego pomieszczenia znajdującego
się po lewej stronie. Było tam już sporo
osób, kiedy tylko weszła drzwi zamknęły
się, a ludzie na zewnątrz przeraźliwie
próbowali się do nich dostać. To był
gwałtowny atak na drzwi i wyżej wbudowane
pancerne szyby, ten atak bardziej
przypominał agresję dzikich zwierząt niż
ludzi. Znała tę reakcję, to noc wyzwalała w
nich to zachowanie, nie dotykała każdego. W
ciągu dnia, wszyscy funkcjonowali jak
ludzie, ciemność wyzwalała w nich takie
zachowanie. Ona była jedną z niewielu,
którzy funkcjonowali w obu tych światach,
ale umieli kontrolować emocje. To nastąpiło
po nieudanych próbach genetycznych na
ludziach i rosło z każdym dniem. Noce stały
się zwyczajnie niebezpieczne, stały się
nocami napadów 'ludzi' wampirów.
Całą noc do świtu trwał wściekły
atak, a później ze wschodem słońca wszystko
ucichło. Ludzie jak zwykle jechali do
pracy, dzieci wśród nich było bardzo
mało.
Wcześnie wymknęła się z pomieszczenia i
zaraz spostrzegła, że dwóch mężczyzn idzie
za nią. Słuch miała niezwykle wyczulony,
jak zwierzę, kiedy byli bliżej usłyszała
"zatrzymajcie ją za wszelką cenę i w jednym
kawałku". Natychmiast skręciła i biegiem
wpadła do publicznej toalety, zatrzaskując
drzwi za sobą. Kiedy wyskakiwała przez
okno, usłyszała roztrzaskiwany zamek w
drzwiach. Znalazła się na tyłach jakiejś
pralni, ze sznura zerwała brązowy obrus
owijając się w pasie i ukrywając różowe
spodnie. Głowę owinęła jakąś a`la chustką i
wmieszała się w tłum. Teraz musi znaleźć
spokojne miejsce do pomyślenia i
odpoczynku, nie wiedziała kto ją ściga ani
dlaczego. Dlaczego wiele rzeczy zna
intuicyjnie, chociaż ich nie rozumie, miała
za dużo pytań i znikąd odpowiedzi.
W motelu dosłownie padła na łóżko i
zasnęła. Całą noc męczyły ją koszmary,
białe sale z lekarzami, ludzie pozamykani w
przeszklonych kabinach, pokaleczeni albo w
kaftanach bezpieczeństwa, to były ofiary
eksperymentów medycznych. Wszystko było pod
ścisłą kontrolą personelu uzbrojonego w
broń i paralizatory. Był tam jeden
głównodowodzący tą armią strażników, łysy,
wielki facet z tatuażem skorpiona z tyłu
głowy. Widziała go we śnie związanego
linami na krześle i to właśnie ona
strzelała do niego prosto w głowę, aż jego
mózg ochlapał ściany.
Długo spała, aż obudził ją dzień. Na
rękach miała krew, pomyślała, że skacząc
przez okno skaleczyła się, ale w umywalce
znalazła zakrwawiony płat skóry z tatuażem
skorpiona. Makabryczne odkrycie, które
jednak sprawiło, że poczuła się jakby
uratowała świat - o jednego śmiecia mniej.
Teraz mogła wracać do domu.
Epilog.
Na tyłach ekskluzywnej restauracji
otworzyły się drzwi, z których wyszedł
przystojny mężczyzna.
- Olga! Gdzie byłaś tyle dni, szukałem
cię?!
Kobieta w różowych spodniach przywarła do
niego ustami.
- Już wróciłam.
Komentarze (52)
Belamonte - Dziękuję za "fajny". :)
. Ktoś "leczy" ,ktoś kradnie, mnożą się zombi, no nasz
świat. Życzę Oldze i nam wszystkim byśmy byli bojowi i
nieuchwytni jak ona. Fajny tekst
Piorónek, na jego stronie "naturysta" :)
hahhahahahahaha
Piorónek, zajrzyj na mój koment do Tomasza. :))))))
Elenka -:))
Swoje wysiedziałem - 7 miesięcy na zasiłku. Czas jaja
wydawać -hahah
Waldi- Dobranoc. :)
sisy89 - To mnie ucieszyłaś. :) Dziękuję. :)
Pozdrawiam. :)
Piorónek - :) "wyklułeś" a może jeszcze wysiedziałeś.
:))) Ale chyba nie masz czasu, na wysiadywanie. :)))
Tomasz- :))))))) Olga, to nie autorka. :)))) Ale nie
mam nic przeciwko temu właścicielowi ekskluzywnej
restauracji. :)))))
Dzięki za uśmiech. :))))
Nie wiem z kim sypiasz ale ma na Ciebie zly
wplyw:)))))
Dobranoc ...uciekam w sen ...
Ooo świetna proza!
Zwykle dłuższe teksty czytam jak mam więcej czasu ale
ciekawość wygrała. Naprawdę interesująco.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wiem o tym-:) Wybacz! gonie się a czasem.
Ostatni swój wiersz musiałem usunąć, tak postanowiłem.
Ale co tam-:) Wyklułem coś nowego-:)
Wpierw trzeba trzymać się zasad, i komentować innych,
a potem wstawianie swoich publikacji-:) Co też
czynię-:))
"Ja pierniczę" Czyli plus na zapas? :))))
To proza, nie wiersz. :)