Opętane klątwą miłości
Bo na początku…
Na początku były twoje blade niczym śnieg
dłonie
Więc nie pytaj więcej czemu kocham zimę!
Nie uśmiech , oczy
Tylko te drobiazgi
Które twoim zdaniem ktoś stworzył za karę
Uwielbiam kiedy nieudolnie przewracasz się
na prostej drodze
Gdy marszczysz czoło w grymasie jak
dziecko
I te żółte włosy ,które miały wyjść blond
Bo dzięki tobie wszystko jest na opak tak
cudownie, nierealnie
Może również jestem wariatką?
Zarażona twoją aurą
Ty mnie wyciągnęłaś z tego chorego
świata
Z epoki średniowiecza
Od nich co szepczą na nas oszczerstwa
Jeśli pójść mam do piekła i tak będzie mi
dane
Niech wiedzą ,że nie minie moje
zakochanie
Bo nie jest ono zwykłym banałem
A ty i tak będziesz mym aniołem
Skrycie w to wierzę
Bo ktoś na górze nie przypadkiem zesłał mi
właśnie Ciebie!
Komentarze (2)
Cały ten wiersz otoczony jest...hmm...dość ciekawym
klimatem(?) Nie bardzo umiem ubrać to w tym momencie w
słowa, jednak muszę przyznać, że czytałem to z
uśmiechem, a to jest naprawdę duży komplement z mojej
strony.
miłość jest:) i wtedy gdy czujesz Jej dotyk :)