Orzeł płonący
Budzę się w blasku,
Widzę to czego nie chciałem zobaczyć.
Oczy oślepia czarodziej,
Który walczy o moją wiarę zaspaną.
Nie chce darzyć was
Moim upojeniem zażyłej wartości.
Czułe jest moje wnętrze,
Ale nie dam opętać się bóstwami,
Choć brodze w miłości;
Grać musze doskonałą, własną role.
Mimo że boli ta prawda
co do naga przede mną się rozbiera.
O widzę nowy świat,
Świat którego nie chciałem znać!
Biegnę w miejscu.
Dlaczego wygnanie codziennością?
Biegnę w opętaniu.
Cóż żem powiązany wolnością?
Jak płonący orzeł,
Żarząc się pragnę ucieczki.
Dokąd, dokąd to...
W niedojrzałej formie czarny chleb,
Który jem w ciemności.
Stoję i czekam, czekam zamurowany,
Patrzę w mroczną dal.
Dziurawy wzrok wypatruje ulgę.
Widzę obraz co
Widzieć chce, bo tak mi wolno żyć.
Staje tu i czekam.
Owinięty kującą nicią wolności
Jak płonący orzeł
Na drzewie osadzonym na suchym
Dnie oceanu i czekam...
Biegnę choć jestem nieruchomy,
Ale wciąż biegnę,
Ale wciąż czekam na fale ukojenia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.