Orzeszek - 24
proza
Minęła jesień, potem zima. I wiosna.
Zaczynało się lato. Nieoficjalnie chodziłam
na zebrania rodziców do szkoły. Ta
wywiadówka była ostatnią przed zakończeniem
roku szkolnego. Oczekiwałam, jak zwykle
dobrych wiadomości. Dzieci były chwalone za
postępy w nauce. Jednak wychowawczyni
poprosiła mnie o rozmowę w cztery oczy.
- Czy któreś z dzieci coś przeskrobało? -
zdziwiłam się, bo zachowanie Malwinki i
Orzeszka dotychczas było bez zarzutu.
Wychowawczyni odpowiedziała, że sprawa
jest poważniejsza. Sąd pozbawił matkę
rodzeństwa praw rodzicielskich. Być może,
oboje znajdą się Domu Dziecka. Mogę jednak
wystąpić o zgodę na pobyt dzieci u nas, do
czasu, aż sprawa się wyjaśni.
Napisalam z Romkiem taką prośbę. A
wychowawczyni potwierdziła, że opiekujemy
się dziećmi. Odwiedzamy też dwóch braci,
znajdujących się w Domu Dziecka w
Leszczynowie. Orzeszek poprawił oceny, a
Malwinka mniej choruje.
Potem z dziećmi rozmawiał psycholog.
Malwinka powiedziała, że oboje chcą
mieszkać razem z ciocią Anką i wujkiem
Romkiem. A także z Gajką, Karbo, Duszkiem i
Bają. Orzeszek wyznał, że ciocia i wujek są
dla niego najważniejsi na świecie.
Z niepokojem czekaliśmy na odpowiedź.
Wkrótce nadeszło pismo. Sąd przychylił się
do naszej prośby, przyspieszając decyzję z
uwagi na alkoholizm matki i brak
dostatecznej opieki.
. Potem wystąpiliśmy o adopcję. Sprawę
przyspieszył fakt, że Romek i ja byliśmy
małżeństwem i od dawna zajmowaliśmy się
dziećmi.
Wreszcie nadszedł długo oczekiwany dzień.
Dostaliśmy zgodę. Moja, dana samej sobie
obietnica, zaczęła się spełniać. W naszym
domu rozlegał się radosny śmiech. I było
jeszcze słychać szczekanie i meczenie. A od
czasu do czasu zamiauczał kot.
Postaraliśmy się o pozwolenie na to, żeby
Kamilek i Piotruś spędzili z nami dwa
tygodnie. Kąpaliśmy się w pobliskim
jeziorku, chodziliśmy na wycieczki do lasu,
bawiliśmy się w podchody. Kilka razy
zrobiliśmy ognisko. Zbliżał się koniec
wakacji. Żeby zakończyć je miłym akcentem,
pojechaliśmy nad morze, zostawiając
zwierzęta pod opieka kolegi Romka.
Dzieci widziały Bałtyk pierwszy raz w
życiu. Malwinka nabrała trochę wody i
posmakowała.
- Naprawdę słona! - wykrzyknęła ze
zdziwieniem.
cdn.
Komentarze (20)
Minęła jesień, zima i wiosna. Wreszcie nadeszło długo
oczekiwane lato a wraz z nim nowe wyzwania i kilka
problemów do rozwiązania.
Trzymam kciuki za pomyślne zakończenie sprawy w sądzie
dotyczącej adopcji dzieci, których mamie odebrano
prawa rodzicielskie.
Mama to osoba, która zastąpi każdego, ale nikt nie
zastąpi mamy.
Dobrze, że są ludzie, którym leży na sercu dobro
dzieci pozbawionych rodzicielskiej opieki.
Ciepło pozdrawiam :)
Witaj,
czytam z opóźnieniem - wybacz.
Podoba mi sie ta opowiść od strony Autorki
rozpatrywana...
Pozdrwiam /+/.
Cudnie się wszystko układa, jak w amerykańskim filmie,
tylko, że na jawie, pięknie piszesz, Aniu:)
Jak każda część, wciąga i skłania do refleksji. Miłość
to moje klimaty:)
Pozdrawiam
Marek
Bardzo Wam dziękuję za przychylne odniesienie się do
tekstu.
Pozdrawiam ciepło :)
Z zaciekawieniem przeczytałam tę część. Przechodzę do
kolejnej :)
Z dużą przyjemnością przeczytałam o szczęściu
rodzinnym i z ciekawością idę do następnej części...
Przepięknie :)
Pięknie piszesz o miłości, radości, szczęściu,
pozdrawiam ciepło.
Ciekawe losy wszystkich bohaterów twojej
prozy...miłego dnia.
Bardzo szczęśliwa historia!
Pozdrawiam :)
Cieplo zrobilo sie na sercu. Piekna szczesliwa
rodzina. Czekam na cd. Pozdrawiam ❤
Wspaniale wciągasz czyetelnika
Czekam na cd
Z wielkim podobaniem przeczytałam Tereniu o oczywiście
czekam na dalszy ciąg. Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
Ciepłe, pełne miłości i optymizmu opowiadanie,
powinno "chodzić" w radiu,
zasługuje na to,
z ogromną przyjemnością przeczytałam całość,
pozdrawiam serdecznie:)