Osobistość
Chodź krzycząc zamykam usta,
Amorficznym cieniem własnej ręki,
wzrok szukając nie ustał,
a uszy słuchają własnej męki...
Błąkając się wśród labiryntu z budynków,
nie wiedząc co mnie czeka po wydostaniu,
patrzę w górę spod czarnych rynków,
myśląc o zwyczajności i jej szukaniu.
Lecz czymże byłaby ma dusza,
czymże byłby inny świat,
gdyby smutek już nie wzruszał,
stawał się mały wartości kwiat.
Wokół obłuda śmiechem malowana,
szyderczym spojrzeniem szuka ofiary,
w ludziach wszystkich wymieszana,
przez co świat wydaje się szary...
Będę tak trwać i rozmyślać na lepsze,
wsłuchując się w szum rozśmieszonej
trawy,
niknący ból zatopionych kamieni,
piasek drobny i szarawy,
który pod słońcem srebrem się mieni...
Komentarze (4)
Świetny wiersz! Pozdrawiam serdecznie!
Ostatnia strofa dość zakręcona i sporo rymów
gramatycznych.
Zjadłam literkę s w słowie wiersz. No tak , jestem
przed obiadem. Mówię szczerze :)
Mam wrażenie, że to wierz o bólu egzystencjalnym,
który czasem dopada każdego. "Rozmyślaj na lepsze".
Będzie dobrze.
Dobry wiersz. Pozdrawiam.