Ostatni fragment z wakacji
Wrzesień zapowiada się bzyczeniem komarów o
23:00, kiedy już wszyscy są w łóżkach, a
ich spokojne oddechy budzą we mnie
zazdrość, bo od godziny przewracam się z
boku na bok i z żadnej ze stron nie widzę
nadchodzącego snu.
Komary torturują moje nogi, ręce i uszy,
uradowane, że ponownie zapomniałem przed
położeniem się do łóżka
włożyć do kontaktu odstraszacz na na
insekty, czy jak tam to urządzenie się
nazywa.
Walczę ze sobą: zamknąć oczy i wmówić sobie
sen czy jednak wstać, odszukać wkład Brosa
i wsunąć go w odstraszacz?
Odwracam się na prawy bok i widzę profil
śpiącej żony w jasnej poświacie, bo księżyc
przygotowuje się do pełni
i świeci nam prosto w twarze odbitym
światłem, tak dumnie, jakby miał je na
własność. tyle że żonie
nigdy nie przeszkadzało to w zaśnięciu.
wstaję, podłączam urządzenie do prądu i
zerkam jeszcze
do pokoju córki. jutro rozpoczyna drugą
klasę, a przecież nawet ten fakt nie
przeszkodził jej
odlecieć do Nibylandii. przypominam sobie
słowa pana Stasia z pracy, który jest
przed
sześćdziesiątką i skarży się, że od dwóch
tygodni budzi się regularnie o 3:00 w
nocy,
po czym w tej bolesnej bezsenności trwa do
świtu. wariat na niebie strzela
odbitym światłem prosto w mój pysk. Ciekawe
o czym myśli
podczas tych nocy pan Stasiu? Ugryzienie na
nodze
niedługo rozdrapię do krwi. moje kobiety
śpią,
a ja nie wiem, czy zostanie tutaj po
mnie
cokolwiek. siadam i zaczynam pisać
ten tekst. niech chociaż on
upamiętnia - irytujący,
zbyteczny jak ślad
po ugryzieniu komara.
niech nie pozwala
zasnąć. niechaj
swędzi.
Komentarze (5)
Życiowy, zatrzymujący tekst, w którym ja nie czuję
mrocznego klimatu - może dzięki fragmentom o żonie i
córce...
@valanthil: w zamierzeniu miała być to proza poetycka.
Miało się zaczynać od długaśnych wersów ułożonych w
dystychy, które mają stopniowo robić się coraz
krótsze, jednak, niestety, strona przycięła.
I się robale na coś przydały. Bardziej proza, lecz
wyraźnych elementów lirycznych nie można mu odmówić.
Peel posiada siatkę w oknie, lecz te małe cholery
wlatują przez piwnicę...
Gdyby peel miał siatkę w oknie pewnie nie napisałby
tego tekstu ino spał ;)
Pozdrawiam :)